Czasem wam się wydaje, że zmiana jest niemożliwa ze względu na wasze przyzwyczajenia. Zastanówcie się na spokojnie: co z waszej diety wasza prababcia w ogóle by rozpoznała? Co uznałaby za "jedzenie"? – mówił George Monbiot, autor książki "Regensesis. Jak wyżywić świat, nie pożerając planety". Rozmowę dla "Tygodnika Powszechnego" przeprowadził Krzysztof Story.

Wyżywienie 8 miliardów ludzi mniej przypomina uprawę domowego ogródka, a bardziej nowoczesną fabrykę pełną nowych technologii, norm i taśm produkcyjnych. Często tego nie wiemy, jeszcze częściej – nie chcemy wiedzieć. […] Wielu ludzi kreśli czarno-biały podział: "zła, nieekologiczna wielka uprawa i dobry mały rolnik sprzedający swoje płody rolne na pobliskim targu". To droga donikąd.  Oczywiście, lokalność jest ważną częścią systemu produkcji żywności – daje miejsca pracy, nie poddaje się tak mocno presji korporacji, zwiększa różnorodność na rynku, ale… […] Gdyby ustalić, że człowiek może jeść tylko to, co wyrośnie mniej niż 100 kilometrów od jego domu, nie przeżyłaby nawet połowa ludzkości. […] 

Potrzebujemy fabryk jedzenia, tylko że działających zupełnie inaczej niż dzisiaj. […] Potrzebujemy zdrowej żywności, na tyle taniej, by każdego było na nią stać, i wysokich plonów z hektara, aby wyżywić świat bez konieczności pokrywania całej planety polami uprawnymi. Jej uprawa nie może wyjaławiać gleby […]. Od dawna wiemy, że masowa hodowla zwierząt ma katastrofalny wpływ na klimat i środowisko. Rzadziej myślimy o tym jako o marnowaniu jedzenia, ale dokładnie tak jest. Jedna trzecia kalorii z naszych zbóż staje się paszą dla zwierząt, dodatkowo dwie trzecie ziemi rolnej na całej planecie przeznaczyliśmy na wypas.

Całą rozmowę przeczytacie w 13 numerze "Tygodnika Powszechnego" (2024).