Bardzo sobie cenię uporczywość Andrysiaka, to że od lat śledził miejscowe afery, rozwiązywał zagadkowe powiązania między ludźmi z polityki, tropił skandale - pisze Wojciech Szot w recenzji książki "Lokalsi. Nieoficjalna historia pewnego samorządu".

Kłopot jaki mam z pisaniem o tej książce polega na tym, że zasadniczo niczym Andrysiak mnie nie zaskoczył. I to jest właśnie najbardziej przerażająca wiadomość. Posady za polityczne poparcie? Obsadzanie stanowisk swoimi? Bezideowość lokalnych polityków, którzy podpiszą pakt z każdym, byle utrzymać stanowisko? Znikome standardy etyczne? Ustawione przetargi? (...)

Bardzo sobie cenię uporczywość Andrysiaka, to że od lat śledził miejscowe afery, rozwiązywał zagadkowe powiązania między ludźmi z polityki, tropił skandale i utrzymywał niezależność swojego tytułu. Od czasu gdy dowiedziałem się, że “Gazeta Radomszczańska” ma paywall, stał mi się autor “Lokalsów” osobą jeszcze bliższą. Od teraz gdy ktoś narzeka na paywalla w GW mam koronny argument - w Radomsku też czytelnicy muszą płacić. (...)

Trochę narzekam na książkę z KryPola, choć zdaję sobie sprawę z tego, że jest ona efektem tytanicznej wieloletniej pracy, w której autor przypomina na czym polega dziennikarski etos, dlaczego wciąż jeszcze jest sens nazywać nas “czwartą władzą”. Bo Andrysiak zmienia Radomsko na lepsze i na szczęście się tym w swojej książce nie chwali. To już sami musimy wyczytać. Dlatego ukłony za niezwykłą robotę. Mimo wad. (...)

Cała recenzja dostępna jest na profilu FB Wojciecha Szota.

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.