Nigdy nie myślałem, że trafię na wojnę

Mateusz Zimmerman rozmawia z Pawłem Pieniążkiem, dziennikarzem i autorem Pozdrowień z Noworosji o sytuacji na wschodzie Ukrainy dla portalu Onet.pl (20.02.2015):
„Pisze Pan na wstępie "Pozdrowień z Noworosji": "Nigdy nie myślałem, że trafię na wojnę. Tym bardziej że będzie to na Ukrainie". Jeździ Pan do tego kraju od 2008 roku, ale dopiero 10 miesięcy temu po raz pierwszy pojechał Pan do Donbasu. Jak szybko stało się jasne, że tamtejsza sytuacja przeradza się w wojnę? Ja sobie zdałem z tego sprawę w maju. Już nie chodziło nawet o to, że lokalne demonstracje nie miały takiego przebiegu jak na Majdanie – po prostu zaczęły się pojawiać w terenie helikoptery, transportery opancerzone, wyrzutnie Grad. Tuż po wyborach, które skończyły się zwycięstwem Poroszenki, wybuchły walki o lotnisko w Doniecku – zginęło tam 200 osób. To było coś szokującego (...).
Kiedy na miejscu pojawia się dziennikarz, to często słyszy takie prośby: żeby komuś "tam" powiedział, aby przestali strzelać – ludzie naprawdę myślą, że dziennikarz może coś na to poradzić (...).
Był Pan pierwszym polskim dziennikarzem na miejscu katastrofy malezyjskiego boeinga w lipcu. Czy coś takiego w ogóle można zrelacjonować, opowiedzieć? Pamiętam straszną scenę gdzieś na miejscu katastrofy: była konferencja prasowa, wypowiadał się chyba przedstawiciel OBWE i jeden z operatorów zrobił krok do tyłu, nie patrząc za siebie. Wdepnął w coś miękkiego. Bał się opuścić wzrok – kiedy się okazało, że to tylko błoto, odetchnął z ulgą. Ja sam rozmawiałem przez telefon i w pewnym momencie zobaczyłem przed sobą ludzką nogę. Każdy tam się bał, że nadepnie na kawałek ciała, bo one leżały w polu dosłownie wszędzie. Wszędzie były zwłoki. No i porozrzucane bagaże.”
Zamów książkę w promocyjnje cenie w Księgarni KP.
Książka jest również dostępna jako e-book.