Marta Perchuć-Burzyńska: Stałaś się, jak powiedział Ignacy Karpowicz, "specjalistką od operacji na otwartym sercu"? Twoje książki "patroszą duszę". Dobrze ci z taką "specjalizacją"?

Kaja Malanowska: Zależy. Powieść psychologiczna nie wszystkim odpowiada, a wiele osób wręcz irytuje. To są książki niszowe, które nie każdy lubi czytać. Martwię się tym, bo na razie mam poczucie, że inaczej nie potrafię pisać. Z drugiej strony jest to pewnego rodzaju wartość, bo nie każdy umie oddawać emocje w pisarstwie.



Twoja ostatnia książka Patrz na mnie, Klaro! jest mniej emocjonalna i mniej osobista niż Drobne szaleństwa. Czy to oznacza, że Kaja Malanowska złapała dystans do rzeczywistości?

Ja po prostu przestałam być chora. Drobne szaleństwa są przede wszystkim autentycznym zapisem choroby - depresji. Nie pisałam tego z myślą o wydaniu. Ta książka jest w dużej mierze moją historią. To oczywiście wersja fabularyzowana i dużo tam zdarzeń, które nigdy nie miały miejsca albo zostały bardzo zmienione. Niemniej jest to rodzaj pamiętnika.

Miałam ambicję, żeby tym razem nie pisać o sobie. Żeby wymyślić historię, a nie przenosić ją dokładnie z rzeczywistości na papier. Nie jestem pewna, czy to się udało w stu procentach. Na pewno nie ma w Patrz na mnie, Klaro! postaci, z którą bym się identyfikowała, ale jest na przykład obsesja, z którą mam problem. I chyba tylko dlatego udało mi się ją opisać. Nie ma w niej też chyba ani jednej postaci autentycznej. Ale niektóre są złożone z fragmentów znanych mi osób. Ani jednej historii, która by się rzeczywiście wydarzyła od początku do końca, ale są tam kawałki zdarzeń, które miały miejsce.

Kiedy rozmawiałam o twoich książkach z bardzo bliskimi mi kobietami, wszystkie odpowiadały "to jest o mnie". Zastanawiałam się, czy czujesz, że Drobne szaleństwa napisałaś za kogoś? Za tłum trzydziestokilkuletnich, niespełnionych kobiet na życiowym zakręcie?

- Jeżeli tak jest, to się strasznie cieszę, że udało mi się napisać coś choć w części autentycznego. Muszę się przyznać, że dopiero w czasie, kiedy pisałam "Szaleństwa", przejrzałam na oczy. Przedtem nie zastanawiałam się specjalnie nad sytuacją kobiety w naszym świecie. Dopiero kiedy sama dostałam bardzo mocno w skórę, przejrzałam na oczy. Wtedy zrozumiałam, że nie jestem jedyna, że to nie jest tylko mój problem; że żyjemy w dosyć opresyjnym społeczeństwie, w którym kobiety nie mają fajnie.

Fragment wywiadu, który ukazał się w portalu Tokfm.pl (12.01.2013).

Książki Kai Malanowskiej w Wydawnictwie Krytyki Politycznej

Drobne szaleństwa dnia codziennego 

Imigracje

Patrz na mnie, Klaro! - nominacja do Paszportu "Polityki"

Wszystkie tytuły dostępne także jako e-booki (virtualo | publio)