To była jedna z tych książek, po lekturze których kompletnie nie wiem, co mam powiedzieć. I nie, nie chodzi o to, że to literacki bełkot, z którego nie sposób nic zrozumieć, bo to jeden z lepszych reportaży, jakie czytałam. Bardziej chodzi mi o to, jaki ładunek emocjonalny spuściła mi ta książka na głowę i jak bardzo mnie przeorała - pisze Maria Derejczyk-Zwierzyńska o książce Elżbiety Turlej "F*ck, fame & game".

Ten reportaż kładzie duży aspekt na kwestie psychologiczne związane z problemem poszukiwania substytutu życia i akceptacji w sieci. Łatwo powiedzieć, że przez dostępne w sieci porno wiele osób ma spaczony obraz seksu. Ale warto zastanowić się nad tym, co do tego doprowadziło.

Ta książka pokazuje, jak bardzo niektórzy ludzie są w otaczającej ich rzeczywistości zagubieni. Część z nich pochodziła z rodzin dysfunkcyjnych, ale część z nich była z dobrych domów. To bardzo gorzki obraz naszej rzeczywistości, nieprzepuszczony przez instagramowe filtry, nad którym warto się chwilę zatrzymać.

Nie była to łatwa lektura, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Fakt, niejednokrotnie dała mi w twarz swoją treścią, ale też otworzyła oczy na kilka kwestii. Pozwoliła mi zrozumieć ludzi uciekających do sieci, spojrzeć na świat z ich perspektywy, to cenne doświadczenie. Nie ma tu oceniania bohaterów reportażu, jest zaś próba zrozumienia ich. Chylę czoła przed autorką za kawał świetnej pracy, którą wykonała. (…)

Cała recenzja dostępna na blogu "Czytelnia mola książkowego".

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.