Michał Pospiszyl: Z zaproponowanego przez pana opisu powojennych dyskursów i projektów modernizacyjnych krajów peryferyjnych takich jak Polska, Chiny czy Rosja wyłania się niezwykle spójny model prowadzenia polityki rozwojowej w tych krajach. Zawsze opiera się on na mniej lub bardziej nacjonalistycznej retoryce polegającej na akcentowaniu koniczności wyzwolenia z utrwalających zacofanie zewnętrznych wpływów oraz na socjalistycznej propagandzie obiecującej za kilka dekad wyrzeczeń dobrobyt dla wszystkich, nie tylko elit. Czy pańskim zdaniem modele peryferyjnej modernizacji możemy traktować jako takie przede wszystkim nacjonalistyczne próby zbudowania autonomistycznych i oderwanych od globalnego podziału pracy systemów-światów? A jeśli tak, to w jakiej mierze tak założony cel został osiągnięty?

 

Adam Leszczyński: Jeśli popatrzymy na to z perspektywy teorii systemu-światów, to zdecydowana większość opisanych przeze mnie projektów oparta była na próbie wyłączenia się z tego systemu-świata – uwolnienia się od relacji ze światowym centrum, którą uważano za opresywną i utrwalającą zacofanie.

W ogromnej większości kraje najbiedniejsze startowały do „skoku w nowoczesność” w sytuacji, w której ich relacje handlowe i inwestycyjne z zagranicą były otwarte. Sądzono wówczas powszechnie, że w takiej sytuacji nie mogło być mowy o żadnym strukturalnym skoku rozwojowym. Dlaczego? Bo sytuacja, w której eksportujemy zboże, a importujemy samochody i lokomotywy, utrwalała zacofanie. Po wojnie było to zupełnie powszechne przekonanie.

Odpowiedzią na to była autarkia, czyli próba wyłączenia się z systemu światowego w rozumieniu Immanuela Wallersteina1 . W grę wchodziły też motywy polityczne, zwłaszcza w Związku Radzieckim czy Chinach z okresu Mao, w których przywódcy żyli w przekonaniu, że kraje te otoczone są przez wrogi kapitalistyczny świat. Należy się od niego odgrodzić i postawić na zbrojenia.

Autarkia na różnych poziomach myślenia wpisana była w projekty modernizacyjne. Była także narzędziem ekonomicznym: wyrastała z przekonania, że musimy mieć kontrolę nad handlem. Państwo decyduje, jakie towary są niezbędne, a jakie potrzebne dla rozwoju.

Podstawowym punktem wyjścia tych wszystkich projektów było przekonanie, że tak dalej być nie może, że potrzebujemy radykalnego zerwania z przeszłością, ze strukturą gospodarczą z przeszłości, że my, czyli modernizująca elita w kraju zacofanym, mamy świadomość, że bez takiego radykalnego zerwania nic się nie zmieni, że inaczej podrzędne położenie naszego narodu bez kroków radykalnych nie może ulec zmianie. Ci politycy i intelektualiści działali w poczuciu politycznego przymusu. Oni musieli dokonać takiego skoku, to było ich dziejowe zadanie, czy to dla marksistów, czy dla nacjonalistów, którzy akurat w tym wymiarze byli bardzo podobni. Często ich zresztą w Trzecim Świecie trudno było odróżnić.

Czytaj całość wywiadu w Praktyce Teoretycznej

Kup książkę

Głosuj na książkę w plebiscycie na najlepszą książkę historyczną Historia zebrana