Wydaje się, że to nie przypadek, że to właśnie w takich branżach jak IT czy archiktekturze — gdzie zarobki i prestiż są tak duże — strach przed kobietami jest największy. Kobieta-gracz czy kobieta-informatyczka budzi sprzeciw sporej części mężczyzn. Tylko jak zmienić taki stan rzeczy? Pyta Adam Bednarek w artykule na portalu WP Gadżetomania, w którym pisze między innymi o książce "Cyfrodziewczyny" Karoliny Wasielewskiej. 

Branże, które kojarzą się z mężczyznami, wcale nie wymagają "męskich" cech. I nigdy nie wymagały. To dlaczego w takich zawodach jak programowanie czy architektura jest tak mało kobiet? Odpowiedzią mogą być...pieniądze, które wszystko popsuły. To właśnie pieniądze mogą stanowić jedną z odpowiedzi na pytanie, dlaczego kobiet w branży IT jest tak mało. Tytułowe cyfrodziewczyny i pracujący z nimi mężczyźni w rozmowach z autorką książki wspominali, że zajmowanie się komputerami w PRL-u nie było intratnym zajęciem. Pod tym względem panowała równość. 

Poza tym PRL — nie od razu i nie wszystkim, ale jednak — zapewniał mieszkanie, samochód czy wakacje, co za tym idzie nie istniało ryzyko, że ktoś komuś odbierze zajęcie i przywileje. Przy zatrudnianiu zaś nie patrzono na płeć, bo potrzebne były ręce do pracy.

Cały artykuł można przeczytać tutaj