Co wydarzyło się na Uniwersytecie Stefana Batorego zimą 1937 roku? Aktualność tej książki przeraża

Poza wszystkim przerażająca jest aktualność tej książki. Jesteśmy w bardzo podobnym momencie, znów wielu (zbyt wielu) odwraca oczy - pisze Michał Nogaś dla "Wysokich Obcasów" w recenzji książki Natalii Judzińskiej "Po lewej stronie sali".
O tym, co wydarzyło się w Wilnie zimą 1937 roku, często się dziś nie pamięta. Los jednak sprawił, że na opis historii Profitkier trafiła w archiwach litewskiej stolicy polska badaczka Natalia Judzińska. Postanowiła przyjrzeć się sprawie, a przy okazji spróbować zrozumieć mechanizmy, które doprowadziły do wprowadzenia w sanacyjnej Polsce instytucji getta ławkowego. W "Po lewej stronie sali" przedstawia narastającą falę nienawiści wobec studentów pochodzenia żydowskiego (w Wilnie jednym z zarzewi konfliktu okazały się działania na rzecz zakazania im dostępu do zwłok chrześcijan w trakcie zajęć w prosektorium), opowiadając nie tylko o tym, co wydarzyło się na terenie Uniwersytetu Stefana Batorego, ale i na wielu innych uczelniach międzywojennej Polski. Judzińska punktuje milczenie większości kadry akademickiej i jej zgodę na przemoc, dokumentuje działania rektorów, by wprowadzić segregację. To zapis hańby, którą okryły się szkoły warszawskie, krakowskie czy lwowskie (o Poznaniu nie ma nawet sensu wspominać, tam studentów pochodzenia żydowskiego po prostu nie przyjmowano na uniwersytet) i o której nadal – poza Uniwersytetem Warszawskim, gdzie wmurowano tablicę – się milczy.
Judzińska stawia też pytanie: co by się wydarzyło w Polsce, gdyby we wrześniu 1939 roku nie została zaatakowana przez nazistowskie Niemcy? Gotowa była już ustawa o pozbawieniu polskich Żydów obywatelstwa. Jaki byłby kolejny ruch władz sanacyjnych? Poza wszystkim przerażająca jest aktualność tej książki. Jesteśmy w bardzo podobnym momencie, znów wielu (zbyt wielu) odwraca oczy.
Cała recenzja dostępna jest na stronie "Wysokich Obcasów".