Wkurw przenika te opowieści o świecie pełnym przemocy, pozbawionym czułości dla ciała i kruchego w nim człowieka. To dlatego właśnie ciało i właśnie seksualność stają się odpowiedzią na zło – pisze Iwona Kurz na łamach "Dwutygodnika" o zbiorze dramatów Pawła Soszyńskiego "Teo. Dramaty".

Dramaty podejmują temat pamięci o Zagładzie, kolonizacji oraz polskiej transformacji 1989 roku i jej konsekwencji. Rozrzut tematyczny jest zatem duży, choć zarazem wszystkie te zagadnienia mieszczą się w centrum współczesnej debaty krytycznej. Łączy je także homoseksualna cielesność wielu bohaterów, źródło ich radości i mąk. (...)

W obrębie tej złożonej całości, nowych faktów i starych opowieści, pogubionych w historii mniejszościowych podmiotów i dominujących matryc, tego, co wcześniej było marginesem lub przypisem normatywnych opowieści, fantazji bezustannie zderzanej z jawą, Paweł Soszyński buduje nową skłirowaną mitologię. Dotyczy to nie tylko wojny i Zagłady, ale też autorskiej wizji transformacji w „Duchologii” i potransformacyjnego Wałbrzycha, w którym rządzą gejowskie królowe żądzy pod opieką Mary Poppers, postaci stworzonej z inspiracji wałbrzyską aktorką Angeliką Ciesielską – i dla niej. Dotyczy to także opowiadanej w „Treserze much” historii odkrycia (a właściwie zajęcia) Australii. (...)

Melancholia Pawła Soszyńskiego jest nawet nie „wesoła”, jak pisze Witold Mrozek w posłowiu do zbioru, gdzie wyjaśnia też różne konteksty powstania i wydania tych dramatów, ale wesoła śmiertelnie. Jest też w tych tekstach wiele gniewu i złości. Kłirowa mitologia staje się w ten sposób nie tylko odniesieniem do przeszłości, ale też postulatem utopii. Odpowiedzią na niego i dopełnieniem tej odmieńczej opowieści jest samo wydanie dramatów Pawła Soszyńskiego jako efekt pracy jego przyjaciół, akt afirmacji i miłosny hołd wobec „tęczowego księcia pedalskiego pochodzenia”, jak z ironią i bez niej nazywał się sam i nazywają go we wstępie oni. Ten gest czeka na podjęcie – przez czytelników i czytelniczki oraz, oczywiście, przez artystów i artystki teatru. 

Cały tekst do przeczytania na "Dwutygodniku".