Na blogu Swing with me pojawiła się recenzja "50 twarzy Tindera":

(...) czytając „50 twarzy Tindera” gdzieś tam pod skórą odczuwałam, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Autentyczność jest nie do podrobienia. Jeżeli się mylę – to posypię głowę popiołem.

Całość tekstu można przeczytać TUTAJ.