Mieć, żeby być, czy być, żeby mieć?
Ekonomia stała się tym, czym w średniowieczu była teologia, a potem filozofia. Objaśnieniem całego społecznego porządku i usprawiedliwieniem wszelkich niesprawiedliwości - mówi Ha-Joon Chang, autor książki "Ekonomia na talerzu", w rozmowie z Jackiem Żakowskim dla tygodnika "Polityka".
Podobnie jak teologia, ekonomia mówi: "Świat jest, jaki jest, bo taki ma być". Uczy, czym jest dobro i zło. (...) Definiuje sens ludzkiego życia i działania. W teologii sensem jest zbawienie. A w ekonomii bogactwo. (...)
Pieniądze zawsze były ważne, ale najważniejsze stały się bardzo niedawno. W większości społeczeństw stały się jedyną wspólną miarą, bo religie słabną, tradycje zanikają, ideologie stały się podejrzane, kultury i społeczeństwa stały się pluralistyczne jak nigdy. Język pieniądza, czyli ekonomia, stał się jedynym względnie uniwersalnym, powszechnie zrozumiałym narzędziem porozumiewania się. Od lewa do prawa, wszyscy go używamy. (...)
Modernizacja oznacza, że czas staje się ekonomicznym zasobem podlegającym tej samej presji efektywności, co wszystkie inne zasoby - surowce, ziemia, pieniądze. "Czas to pieniądz" - tak go teraz przede wszystkim widzimy. A rzadziej myślimy, że czas to nasze życie, nasze doświadczenie. (...)
Nikt poza staromodnymi ekonomistami i politykami z poprzedniej epoki już dziś nie powtarza, że rynek wszystko załatwi. W tym sensie trend się odwraca. Kiedyś ekonomia zmieniła społeczeństwa i ich gospodarki, a teraz społeczeństwa i ich gospodarki, a teraz społeczeństwa i ich gospodarki zaczynają zmieniać ekonomię. Ale to musi potrwać. Jak każda społeczna zmiana.
Cała rozmowa dostępna jest na w tygodniku "Polityka" (33/2023).