Sondaże pokazują, że wielu rekreacyjnych użytkowników grzybów przyjmuje je z myślą o szeroko rozumianej poprawie dobrostanu albo o zmianie perspektywy na swoje problemy - mówi Maciej Lorenc, autor książki "Grzybobranie. Kulturowa historia psylocybiny", w rozmowie dla "Wysokich Obcasów".

Coraz więcej wskazuje na to, że grzyby psylocybinowe, zwane również magicznymi, mogą mieć duży potencjał terapeutyczny. Wszystko przez zawartą w nich psylocybinę, która wykazuje działanie psychodeliczne, wpływa na percepcję, myśli i emocje. W polskim prawie zaklasyfikowano ją do grupy substancji o wysokim potencjale nadużywania i braku zastosowań medycznych. W wielu krajach trwają jednak badania nad jej użyciem w leczeniu m.in. depresji lekoopornej, zaburzeń odżywiania, rozdzierających bólów głowy zwanych klasterowymi czy nawet uzależnienia od różnych substancji. Sama psylocybina nie uzależnia i jest znacznie mniej szkodliwa niż chociażby alkohol, ale mimo jej obiecujących właściwości należy zachować ostrożność. (...)

Sondaże pokazują, że wielu rekreacyjnych użytkowników grzybów przyjmuje je z myślą o szeroko rozumianej poprawie dobrostanu albo o zmianie perspektywy na swoje problemy. W większości sięgają po nie zaledwie kilka razy w roku. Działanie psylocybiny bywa jednak nieprzewidywalne. Wywoływane przez nią doświadczenia mogą być trudne, dezorientujące i przytłaczające, nawet jeśli przyjmuje się ją w sprzyjających warunkach, z pozytywnym nastawieniem. (...)

Podczas rozmów o grzybach psylocybinowych zawsze staram się zachowywać ostrożność i podkreślać potencjalne zagrożenia. W ostatnim czasie na ich temat pojawia się zbyt wiele nieodpowiedzialnych komunikatów. Zarówno w internecie, jak i dużych mediach, które coraz chętniej publikują o nich materiały z chwytliwymi tytułami. Ich odbiorcy czytają nagłówek, że psylocybina leczy depresję, i dochodzą do wniosku: „Nic, tylko brać". (...)

Jakakolwiek rozmowa o dostępności środków psychoaktywnych powinna iść w parze z edukacją. Odważny ruch w tym zakresie zrobiła choćby Portugalia. Ponad 20 lat temu zdekryminalizowała posiadanie niewielkich ilości narkotyków na własny użytek, a decyzja o tym wiązała się z szeroko zakrojonym programem na rzecz redukcji szkód związanych z ich przyjmowaniem. Pomogło to zmniejszyć tamtejsze problemy związane z nadużywaniem heroiny i rosnącą liczbą zakażeń HIV. (...)

Mafii znacznie bardziej opłaca się handlować kokainą, amfetaminą, heroiną czy nawet marihuaną. Raporty przygotowane na zlecenie holenderskiego rządu pokazały, że psylocybina nie znajduje się w kręgu zainteresowań grup przestępczych. Wynika to głównie z tego, że ludzie nie uzależniają się od niej i przyjmują ją sporadycznie. Z drugiej strony w ostatnim czasie coraz popularniejsze staje się mikrodawkowanie psylocybiny albo innych psychodelików. Polega ono na mniej albo bardziej regularnym przyjmowaniu około jednej dziesiątej standardowej porcji wywołującej pełne efekty psychoaktywne. Tak niewielkie dawki nie powodują wyraźnych zmian w świadomości, przez co nie utrudniają wykonywania codziennych obowiązków, a według niektórych mogą wpływać korzystnie na funkcjonowanie.

Cała rozmowa dostępna jest na stronie "Wysokich Obcasów".