Ludzie, zwłaszcza wierni katolicy, mają prawo wiedzieć, jak powstaje ksiądz, czyli ktoś, komu później ufają, powierzają swoje najskrytsze rozterki, kto mniej lub bardziej, ale zawsze w sposób znaczący odciska się na ich życiu i wierze, bo im poważniej swoją wiarę traktują, tym mniej mają możliwości księdza w swojej relacji z Bogiem pominąćNOIZZ.pl publikuje fragmenty książki Roberta Samborskiego, "Sakrament obłudy".

Do seminarium w Legnicy wstąpiłem w 2003 roku. To były nieco inne czasy niż dzisiaj: do kapłaństwa przygotowywało się wówczas ponad stu dwudziestu kleryków, siedemnaście lat później ta liczba spadła do dwudziestu trzech.

Pewne rzeczy się jednak nie zmieniają. Nie ma tutaj znaczenia większa czy mniejsza liczba kandydatów. Seminarium jest instytucją stworzoną według żelaznego wzorca, który dane mi było poznać od początku do końca.

Jak wielu przede mną, zostałem z seminarium usunięty wbrew woli. W odróżnieniu od wszystkich kleryków usunięto mnie jednak nie na drugim, trzecim czy czwartym roku. Rektor kazał mi się wynosić na miesiąc przed wieńczącymi naukę święceniami prezbiteratu.

Zdążyłem więc przeżyć całość seminaryjnej formacji, widziałem na własne oczy, jak ta instytucja działa. Mogę więc – i czuję się w obowiązku – odpowiedzieć na pytanie: Czego oni ich uczą w tych seminariach? (...)

Cały tekst do przeczytania na stronie NOIZZ.pl.

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.