Zachód dla byłych demoludów był jak cukierek za szybą z kuloodpornego szkła: chcesz go, ale nigdy nie dostaniesz

Co się stało, że liberalizm padł ofiarą własnego zwycięstwa w zimnej wojnie, a prawicowy populizm i autorytaryzm jest na fali wznoszącej – na te pytania odpowiada książka „Światło, które zagasło” a Katarzyna Wężyk Z Gazety Wyborczej próbuje dowiedzieć się tego bezpośrednio od jednego z jej autorów - Stephena Holmesa.
KATARZYNA WĘŻYK: Polska władza toczy właśnie walkę z „ideologią LGBT”. Z liberalnej perspektywy nie tylko nie ma to sensu, ale jest zwyczajnie głupie, bo stawia Polskę poza nawiasem zachodniego świata. W tym szaleństwie, dowodzicie, jest jednak metoda.
STEPHEN HOLMES: Na całym świecie populizmy żerują na destabilizacji tradycyjnych ról płciowych i męskim niepokoju, które te zmiany wywołują. Łączy on zresztą populistów, obrońców białego chrześcijaństwa, z Al-Kaidą: obie grupy uważają, że kobiety powinny znać swoje miejsce. To konserwatywna rewolta przeciw największej rewolucji w historii ludzkości – feministycznej. Kiedy Orbán zamykał studia gender w Budapeszcie, powiedział, że uczyły dziewczyny, żeby nie rodziły dzieci.
Częściowo powodem zwrotu ku tradycji są lęki demograficzne: obawa o to, że jako naród, jako rasa znikniemy. Rosjanie nie są pruderyjni, a ich nagonka na gejów ma wiele wspólnego z tym, że mają zerowy przyrost naturalny. Wasz arcybiskup Krakowa powiedział, że w 2050 roku biali będą w rezerwatach. Jesteśmy kostką cukru, która rozpuści się w czarnej kawie. Stracimy naszą tożsamość, nasze wnuki nie będą już białe.
Ten niepokój ma konkretne przyczyny. Przemiany technologiczne, pandemia, której nikt nie przewidział, niepewność ekonomiczna, Unia Europejska i sojusz atlantycki trzeszczą w szwach, kończy się liberalna hegemonia – gdy wokół wszystko się sypie, ludzie szukają pewników. Boga, on się nie zmienia, i narodu, który przetrwa po twojej śmierci, więc kompensuje ci własną śmiertelność. W niepewnych czasach te wartości stają się bardzo silne.
KW: Kaczyński, zapytany o „ideologię LGBT”, odparł, że „mamy prawo bronić fundamentów naszej cywilizacji” przed, no właśnie, zachodnimi, liberalnymi wartościami.
SH: Po 1989 roku reformatorska elita chętnie dołączyła do Unii, postnarodowego superpaństwa, porzucając na swoją zgubę symbole narodowe. Podniosła je kontrelita i użyła do przejęcia władzy, wykorzystując antyliberalny resentyment. W Polsce tym dziwniejszy, że Polska odniosła przecież sukces ekonomiczny.
KW: To skąd ten resentyment?
SH: Ze zmęczenia naśladownictwem. Z poczucia, że nasza kultura jest pogardzana, uznawana za gorszą, a Zachód patrzy na nas z góry.
Cały wywiad można przeczytać na stronie wyborcza.pl