Wywiad z Janem Mencwelem w weekend.gazeta.pl

Nie chcę, żeby ludzie myśleli, że przytulam się do drzew i z nimi współodczuwam. Napisałem tę książkę, żeby pokazać ludziom, że drzewa nie są wyłącznie estetycznym dodatkiem do miasta, ale że ich ochrona się po prostu opłaca - mówi Jan Mencwel, autor książki "Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta".
Ewa Jankowska: Betonoza?
Jan Mencwel: Choroba polskich miast, choć nie tylko polskich, bo zjawisko dotyczy całego świata. Zachód już sobie jednak uświadomił, że wycinanie drzew na potęgę, przycinanie koron "na zapałkę", koszenie trawników przy samej ziemi, bo tak jest estetyczniej, i zalewanie wszystkiego betonem to zła droga. I zaczął swoje błędy naprawiać. Choćby poprzez podejmowanie prób renaturalizacji cennych obszarów przyrodniczych, żeby były bardziej dzikie. Pozostawianie nieskoszonych trawników, bo takie lepiej poradzą sobie z brakiem wody niż te przystrzyżone na krótko.
Jest taka słynna anegdota o wycieczce Japończyków, którą ktoś oprowadza po Warszawie. Gdy zobaczyli praski brzeg Wisły, zapytali: "ile milionów wydaliście, żeby mieć coś takiego?"
Dla nich to było niepojęte, że na terenie miasta udało się zachować taki obszar. W Tokio na jednego mieszkańca przypadają tylko 4 metry kwadratowe zieleni. Dla porównania: w islandzkim Rejkiawiku - aż 410.
W wielu krajach miejsca takie jak praski brzeg Wisły trzeba odtwarzać, co kosztuje ogromne pieniądze.
EJ: Jakiś przykład?
JM: Z Korei Południowej, z Seulu. Kilka lat temu ówczesny burmistrz miasta postanowił odtworzyć rzekę, która w latach 70. wyschła wskutek zabetonowania - zamieniono ją w kanał i zbudowano nad nią autostradę. Olbrzymią drogę oczywiście uznano wtedy za doskonały przykład "nowoczesności". Pomysł, by zrewitalizować rzekę, wzbudził ogromne kontrowersje i protesty. Gdy projekt został ukończony, okazało się, że całkowicie zmienił oblicze Seulu, dzięki zastąpieniu asfaltu wodą średnia temperatura w tej części miasta obniżyła się o kilka stopni. Liczba gatunków ryb, ptaków czy owadów, w porównaniu z okresem, gdy rzeka jeszcze płynęła, znacznie się zwiększyła. Burmistrz, którego niemiłosiernie krytykowano w momencie ogłaszania projektu, kilka lat później został prezydentem kraju.
Wywiad można przeczytać tutaj.