Wywiad: Polska nienawiść boli mnie najbardziej

Z Michałem R. Wiśniewskim o książce God Hates Poland dla "Wysokich obcasów" rozmawia Tomasz Pstrągowski.
"Główny bohater "Jetlagu" to taka pani Bovary z BKŚ. Człowiek, który cały czas czeka na swoją własną hollywoodzką opowieść o miłości.
Wszyscy jesteśmy wychowani na popkulturze. Kto ci opowiedział o miłości, jeżeli nie piosenki?W szkole nie uczą o miłości. Rodzice nie uczą o miłości. Wziął cię ktoś kiedyś na kolana i powiedział, na czym polega miłość? Mnie nie. Za to możemy sobie pooglądać, jak się kochają ludzie w telewizji. To niebezpieczne, bo miłość z popkultury nie ma nic wspólnego z miłością z realu.
Twoi bohaterowie gdy przychodzi rozczarowanie, nie mają pojęcia, jak zareagować. Gdy zdają sobie sprawę, że ich życia to nie komedia romantyczna z happy endem, kończą się im reakcje.
To jest ten moment, którego nikt nas nie nauczył obsługiwać. Jeden z moich czytelników był zły, że wątek romansowy "Jetlagu" kończy się smutno. Uważał, że powinienem był dopisać jakieś zakończenie, w którym zły mąż marynarz powraca do domu, a główny bohater stacza z nim pojedynek o wybrankę serca. Jak na filmach.
Niemal wszyscy twoi bohaterowie obserwują kogoś przez internet lub transmitują swoje życie.
Tak. Ludzie chcą zobaczyć i przeżyć coś prawdziwego. Spotkać drugiego człowieka. Ale dla wielu z nich o wiele prościej, niż wyjść i kogoś poznać, jest odpalić kamerkę i obserwować dziewczynę transmitującą swoje życie. Ona się tym różni od telewizji, że jest prawdziwa. A przynajmniej tak się wydaje jej subskrybentom.
Nie kłóci się to z egoizmem, o którym rozmawialiśmy?
Egoizm to egoizm, a samotność to samotność. Widzowie takich programów chcą drugiego człowieka, ale chcą go na swoich warunkach. I mają prawo stawiać te warunki, bo w większości serwisów kamerkowych trzeba płacić. Człowiek jest w nich towarem, któremu można wydawać polecenia po wniesieniu odpowiedniej opłaty."