Wywiad: Pół książki wymyśliłem w wannie.

Rozmowa z Michałem R. Wiśniewskim na portalu wSzczecinie.pl wokół książki God Hates Poland.
"wSzcz.: W God Hates Poland łączysz realizm z elementami science-fiction. Uznałeś, że taki zabieg najlepiej posłuży temu, co chcesz przekazać czy po prostu najlepiej się czujesz w takiej konwencji?
M.W: Zawsze byłem fanem fantastyki, czytelnikiem i widzem, jeździłem na konwenty, pisałem do branżowych – i nie tylko – czasopism, to poważna część mojego kulturowego DNA. Nie widzę sensu, żeby od tego uciekać; są pisarze, którzy debiutowali w „getcie” fantastycznym, spędzili tam sporo czasu, odnieśli sukces, a potem uciekli do mainstreamu, czasem odcinając się od swoich korzeni. Staram się wykorzystać, to co mam, a mam doskonałe narzędzia, dostarczone przez fantastykę. Czasem, żeby pokazać jakąś prawdę o człowieku, wystarczy postawić go w sytuacji rodem z s.f. Zdarza się oczywiście, że te narzędzia są nadużywane, że powstają fantazje, które są od tej prawdy najdalsze, ale to nie powód, bym miał z nich zrezygnować.
wSzcz.: W rozmowie z Pawłem Goźlińskim, która została zamieszczona w 'Dwutygodniku' stwierdziłeś, że jako outsider "spoza środowiska i z głębokiej prowincji" nie miałbyś śmiałości wrzucić do swej książki prawdziwych pisarzy, nazywając ich po nazwiskach...
M.W: Wydaje mi się, że potrzeba umocowania w środowisku i pewnej zażyłości z innymi pisarzami, żeby sobie pozwalać na takie zabawy. Czułbym się niekomfortowo wywołując po nazwisku kogoś, kogo nie znam albo znam ledwo z widzenia, co taka osoba pomyślałaby sobie o mnie? Uważam to za niestosowne. Zresztą bardziej jestem zainteresowany pisaniem o zjawiskach, a nie konkretnych osobach. Jest parę postaci w God Hates Poland, które nawiązują do rzeczywistych osób, choćby pisarka Maja Wróbel. Są to jednak zawsze konstrukty składające się z cech kilku prawdziwych ludzi. W Jetlagu pojawia się na przykład Sławek, pisarz, który wraca w God Hates Poland jako główny bohater. Jego postać w pierwszej powieści stworzyłem na podstawie kilku osób, o których słyszałem lub znałem. A potem w czasie spotkań i rozmów w różnych miastach słyszałem od czytelników, że wiedzą o kogo chodzi, że znają takiego typa. Uchwyciłem zatem ideę pisarza-obiboka, który próbuje pisać, żyje taką fantazją o napisaniu książki, ale głównie gra w gry komputerowe. zamiast wziąć się do roboty."