Z Krzysztofem Charamsą, autorem Kamienia Węgielnego  rozmawia dla Onetu Emilia Padoł.

Ta książka to wulkan pasji człowieka wierzącego, który kocha swoją rodzinę, którą jest Kościół. Kocha wspólnotę, dla której poświęcił życie, ale odkrywa, że ona ma też drugą, chorą twarz. Instytucji nieludzkiej, irracjonalnej, niezdolnej do poznania, sparaliżowanej strachem. Ja nie tylko mogę, ale mam też moralny obowiązek, żeby to wszystko powiedzieć – i to bez owijania w bawełnę. Bez powiedzenia podtrzymujesz chorobę (...).

Jestem przekonany, że homofobia jest drugą stroną mizogini Kościoła katolickiego, ale dopiero dziś, po rewolucji seksualnej, możemy sobie zdać z tego sprawę. Kiedy seksualność stała się tematem naukowej refleksji. Przez całe wieki była tylko tematem refleksji religijnej. Seksuologia otwiera nam oczy, ale my nie chcemy ich otworzyć (...).

Jeden z dokumentów Kongregacji Nauki Wiary o osobach homoseksualnych mówi, że są one niezdolne do miłości. Bo miłość wymaga komplementarności afektywnej między mężczyzną a kobietą. Kościół mówi, że to, co dwóch mężczyzn może czuć, to jedynie zwierzęce pożądanie przyjemności seksualnej. Nic więcej. To był jeden z momentów mojego nawrócenia. Kiedy zacząłem czytać te teksty w odniesieniu do siebie jako geja, który zaczyna akceptować swoją seksualność. Wszystko się we mnie działo intelektualnie, nie miałem żadnych relacji z nikim. Siedziałem w bibliotece i zaczynałem otwierać oczy na to sponiewieranie i poniżenie w majestacie prawa, w imię religii i Boga.