WYWIAD: DOKĄD IDĄ NIEPOSŁUSZNE ZAKONNICE?

Marta Abramowicz w rozmowie z Katarzyną Włodkowską dla Wysokich Obcasów (Nr 8, 20.02.2016) o książce Zakonnice odchodzą po cichu.
„Tych odejść opinia publiczna właściwie nie zauważa. Byli księża udzielają wywiadów, piszą książki. Zakonnice milczą.
Nie znamy pełnych statystyk, bo nie są one publikowane regularnie, ale kilka lat temu rocznie odchodziło średnio 80 junioratek, 40 nowicjuszek i 75 sióstr po ślubach wieczystych. Często z jedną walizką, pieniędzmi na bilet powrotny i zakazem kontaktowania się. Jedna z sióstr opowiedziała mi, że kiedy odeszła, miała tylko T-shirt, majtki i buty. Spódnicę dostała od bratowej. I to była jedyna pomoc od rodziny. Przez kilka miesięcy jadła wyłącznie zupki chińskie. Do tego odejście z zakonu dzieli ich życie na pół. Zostawiają za sobą wszystko, w co wierzyły, i odchodzą w nieznane. Zanim ułożą się ze światem i na nowo zbudują swoje życie, mija kilka lat. Księża mają stowarzyszenia byłych duchownych i ich rodzin, a zakonnice nie. Nie mają znikąd pomocy.
Często zakonnice odchodzą z powodu miłości do księży?
Na te 20 historii był tylko jeden taki przypadek. Poznali się, gdy ona była 13. rok w zakonie. Przemęczona, przepracowana. Wzięli ślub cywilny, bo księdzu bardzo trudno jest uzyskać dyspensę. To było półtora roku temu. Ona jest katechetką, on został przedstawicielem handlowym. Bywa, że na koniec miesiąca mają w portfelu 2 zł, ale nie żałują.
Próbowałaś skonfrontować te relacje z siostrami przełożonymi?
Tak, odmówiły, a zwykłe zakonnice muszą mieć zgodę przełożonej. Nie można tak po prostu udzielić wywiadu do książki. Anonimowo też nie, bo to nieposłuszeństwo. Dotarłabym do byłej matki generalnej, która kieruje dziś dużym domem opieki społecznej. Ale gdy usłyszała pytanie o trudne życie w zgromadzeniach, odpowiedziała, że 'żaden grzesznik nie będzie chciała obnażać swoich grzechów, zwłaszcza przed obcymi', i zakończyła spotkanie."
Kup książkę w promocji na stronie wydawnictwa.