WYWIAD: DEPRESJE W ZAKONACH TO NORMA

Rozmowa Pauli Szewczyk z Newsweek.pl z Martą Abramowicz o książce Zakonnice odchodzą po cichu.
"Newsweek: Dlaczego siostry decydują się opuścić zakon?
Marta Abramowicz: Gdy wpisze się w wyszukiwarkę Google „dowcipy o zakonnicach”, większość jest o życiu seksualnym. Wiele moich bohaterek rzeczywiście spotykało się z taką reakcją: odeszła, bo zakochała się w księdzu czy pewnie miała romans z biskupem. A to wcale nie jest prawdą. Częściej to księża odchodzą, bo kogoś poznali. Zakonnice rezygnują z zupełnie innych powodów – bo nie widzą już sensu takiego życia, bo poszły do zakonu dla wartości, których tam nie mogą znaleźć.
Paradoks życia sióstr polega na tym, że obowiązuje je absolutne posłuszeństwo wobec przełożonych, które zdają się kierować innymi wartościami. Ktoś rozbił sobie głowę przed bramą klasztoru? Nie, siostra nie może mu teraz pomóc, bo to jest czas na modlitwę w kaplicy. Przełożona każe umyć okna, choć pada deszcz? Albo szorować czystą podłogę? Nie ma dyskusji, siostra ma po prostu wykonać polecenie. Zaczynają się więc zastanawiać, czy tego od nich oczekuje Chrystus, dla którego tam poszły.
Podejmują decyzję o wstąpieniu zakonu jako młode kobiety, może nie są na to gotowe?
Trudno im przewidzieć, co dokładnie je czeka, ale taka niepewność dotyczy przecież każdego z nas. Byłe zakonnice, z którymi rozmawiałam, mówiły mi, że na tzw. powołaniówkach kreowana jest specjalnie bardzo miła, życzliwa atmosfera, siostry opowiadają tylko o dobrych stronach życia zakonnego, grają się na gitarze, podają lepsze jedzenie. Więc młode dziewczyny wyobrażają sobie później, że tak samo będzie cały czas. Wydaje im się, że siostry są radosne, a życie zakonne cudowne. Rozczarowanie przychodzi jednak bardzo szybko.
Dlaczego?
Siostry od początku pracują ponad siły, często po 12 godzin na dobę. Codziennie modlą się przynajmniej pięć godzin, oprócz tego pracują na rzecz wspólnoty. Wszystko jest obowiązkiem, nawet czas wolny jest zaplanowany i trzeba go spędzić ze wszystkimi innymi siostrami w grupie. Poza obowiązkami w klasztorze siostry pracują też na zewnątrz – jako katechetki czy w ośrodkach pomocy.
A często zdarza się też, że w zakonach, których celem jest niesienie pomocy bezdomnym czy pomoc chorym w domach, mało kto rzeczywiście chce tę pomoc nieść. Jeśli pojawi się siostra, która naprawdę chce to robić, przełożone traktują to jako „hobby”, czyli rzecz, którą powinno się robić w czasie wolnym. A, że takiego czasu prawie nie ma...
Agnieszka, jedna z moich bohaterek, opiekowała się chorymi. Przez to zdarzało się jej spóźniać do na wspólne modlitwy. Przełożone uznały, że trzeba ją ukarać i kazały jej malować chlew albo mur klasztorny. Musiała to robić w nocy, rezygnując ze snu."
Książka dostępna jest w promocyjnej cenie na stronie internetowej wydawnictwaoraz w formie elektronicznej tutaj.