Wystarczający powód

Rozpoznania poczynione przez Gałęziowskiego są wyjątkowe, ponieważ po pierwsze, dotyczą słabo dotąd na gruncie polskim opisanego problemu wojennej przemocy seksualnej, a po drugie, są "zaangażowane" - pisze Małgorzata Wójcik-Dudek z portalu "ArtPapier" w recenzji książki "Niedopowiedziane biografie".
Gałęziowski, mając wzgląd na odmienność warunków politycznych, społecznych czy kulturowych, w których Polkom przyszło się zmagać z niechcianą ciążą, a ich dzieciom z etykietą bękarta spłodzonego przez wroga, postanawia niezwykle wnikliwie i z dużą empatią zbudować narrację o niechcianym potomstwie i losach kobiet, które podczas II wojny światowej lub tuż po niej stały się ofiarami przemocy seksualnej ze strony Niemców i Rosjan. Temat mimo masowego charakteru zdarzeń okazał się zaskakująco słabo rozpoznany. Nie powinno to jednak dziwić; wojenna przemoc seksualna ma długą tradycją (wystarczy zajrzeć do Biblii lub literatury starożytnej), ale dopiero niedawno została uznana za czyn podlegający wyrokom sądów. Gałęziowski za Sabine Lee powtarza, że gwałt jest zarazem najstarszym i najmłodszym przestępstwem. (...)
Mam wrażenie, że właśnie zindywidualizowane podejście badacza, wyczulonego na wszelkie niuanse danych sprawia, że książka nie epatuje okrutnymi obrazami doświadczeń granicznych. Czytelnik lub czytelniczka nie musi się mierzyć z opisami seksualnej przemocy wobec kobiet lub przemocy i nadużyć w stosunku do „bękartów” wroga. I nie jest to zabieg wynikający z decyzji o oszczędzaniu odbiorców, ale raczej z szacunku do ofiar. Co ciekawe, tego braku nie rekompensują ani statystki, ani zestawienia procentowe, w publikacji nie ma żadnych tabel czy diagramów w ikoniczny sposób przestawiających licytację na cierpienie. Nie dowiemy się, ile kobiet zgwałcili Niemcy, a ile czerwonoarmiści, zagadką pozostają też statystki mówiące o aborcjach oraz porodach dzieci kobiet dotkniętych przemocą seksualną, naszej ciekawości nie zaspokoją również bardzo ostrożne rozpoznania w zakresie gwałtów, prostytucji czy romansów polskich robotnic przymusowych w Trzeciej Rzeszy czy Polek w obozach dla dipisów. Wszystko dlatego, że wartości byłyby niedoszacowane, a przez to mało wiarygodne. Gałęziowski zresztą wyznaje, że nie interesuje go statystyka, ale problem oraz jego złożoność, o której przekonuje się za każdym razem, kiedy rozmawia z kolejną osobą z grupy CBOW. (...)
Wypada wierzyć Gałęziowskiemu, kiedy przekonuje, że historyk musi mieć dużo szczęścia podczas swych badawczych eksploracji. Autor udowadnia, że historyk powinien mieć też znakomite przygotowanie merytoryczne, ogromne zasoby cierpliwości, sporo odwagi, aby podejmować przemilczane i w zasadzie zupełnie w Polsce nieopracowane tematy, ale przede wszystkim wiele empatii oraz taktu, aby uczestniczyć w dopowiadaniu biografii CBOW. (...)
Cała recenzja dostępna jest na portalu "ArtPapier".