Michał R. Wiśniewski w rozmowie z Mateuszem Witkowskim dla Wirtualnej Polski opowiada o książce Jetlag.


Tożsamość, a właściwie jej brak, odgrywa w 'Jetlagu' sporą rolę. Zaczynasz swoją powieść od „to nie jest moja historia, to jest twoja historia” - odcinasz się od doświadczeń, o których piszesz, czy je wypierasz?

Zdecydowanie się odcinam. Zwracam się do swojego bohatera w drugiej osobie, żeby kompletnie ukryć go przed czytelnikiem i zaznaczyć dystans. Gdy zacząłem pisać tę książkę, zderzyłem się ze ścianą własnego ego. Uznałem w pewnym momencie, że pisanie o sobie jest niewłaściwe, że nie jestem na tyle interesującą osobą, aby czytelnik musiał się o mnie tego wszystkiego dowiadywać. Drugi powód jest następujący: 'Jetlag' to współczesna proza, ale zarazem książka o współczesnej prozie. Często zarzuca się tym nowym powieściom, że korzystają z pustych, niekompletnych bohaterów. Moim założeniem było pozbawienie mojego bohatera wszystkich cech. Zostawiłem trochę popkultury - wiadomo, czego słucha i co ogląda, poza tym jednak nie wiemy o nim kompletnie nic. Właściwie nie możemy być nawet pewni jego płci.

Nie boisz się etykietki 'powieść pokoleniowa'? W pewnym sensie nie ma dla pisarza nic gorszego.

Takie głosy się pojawiały i stało się tak niejako z mojej winy - w blurbie użyłem określenia 'pokolenie biurowej klasy średniej', ale to oczywiście nie jest żadne pokolenie, raczej, jak wspomniałem wcześniej, pewne środowisko.  Nie wiem, czy napisanie porządnej powieści pokoleniowej jest w ogóle możliwe. To właściwie wytrych, po który lubią sięgać krytycy. Nie wstydzę się natomiast nazwania 'Jetlagu' powieścią kultową - istnieje pewna grupa osób, dla której moja książka ma właśnie taki status. Nieduża, ale jednak.

Swoją drogą: dość długo zbierałeś się do napisania powieści. Miałeś już wcześniej spore doświadczenie jako dziennikarz i naczelny w magazynach 'Kawaii' i 'Anime'. No i nie zapominajmy o blogu.

Po raz pierwszy zabrałem się do tego w 2007 roku. Wróciłem niedawno do tego, co wtedy powstało: było to bardzo egoistyczne pisanie. Musiałem dorosnąć. Załóżmy, że jako pisarz jestem osobą wolnodojrzewającą. Poza tym: pisanie to spory wysiłek, maraton. Napisać opowiadanie lub notkę na blogu jest bardzo łatwo. Musiałem się nauczyć regularnego pisania. Tu akurat bardzo pomogło mi prowadzenie bloga. Zrobiłem kiedyś sobie takie ćwiczenia: znalazłem książkę '100 pomysłów na bloga' i przez sto dni tworzyłem notki, wykorzystując każdy z pomysłów. Zdałem sobie wtedy sprawę, że ta pisarska regularność jest możliwa. Sam 'Jetlag' powstał bardzo szybko - w pewnym sensie trwało to siedem lat, ale mam tu na myśli zbieranie doświadczeń i ogólnie pojęte życie, a nie pisanie jako takie. Wracając do bloga: nigdy nie będę pisarzem-blogerem w rodzaju Kominka - o, przepraszam: Jasona Hunta. Nie zaprasza się mnie na imprezy branżowe, a gdy w telewizji będą chcieli pokazać blogera, to raczej do mnie nie zadzwonią. Niemniej od początku miałem swoją stałą publiczność - niedużą, ale wysokiej jakości. Dzięki temu miałem okazję wychować sobie czytelnika. Posługuję się dość specyficznym językiem, który udało mi się wypracować właśnie za pomocą bloga i osoby, które go odwiedzały, doskonale ten język czują. (...)

Popromujmy więc: zbliża się premiera twojej drugiej książki pod tytułem 'God Hates Poland'.

Książka pojawi się już za kilka dni i będzie tam można spotkać niektóre postaci znane z 'Jetlag'. Nie można jednak traktować jej jako 'Jetlag 2', to zupełnie inna powieść. Podoba mi się to, co powiedział autor 'Rocky Horror Picture Show' zapytany swego czasu o 'Shock Treatment': to nie sequel, ani prequel, to 'equal', coś, co dzieje się w podobnym czasie i w podobnym uniwersum. Natomiast jeżeli ktoś zapyta mnie, o czym jest 'God Hates Poland', to odpowiem: jest to książka o Bogu, nienawiści i Polsce”.


Kup książkę w promocyjnej cenie tutaj.