To jest książka o nieobecnych ojcach. Czasami także o nieobecnych matkach

A więc to książka również o konieczności wypowiadania krzywdy; książka przeciwko zmowie milczenia - pisze prof. Tadeusz Sławek w laudacji dla książki Jakuba Gałęziowskiego "Niedopowiedziane biografie" wygłoszonej z okazji Nagrody im. prof. Tadeusza Kotarbińskiego.
To książka o samotności kobiet i dzieci, które nie mogą liczyć na specjalne wsparcie, o samotności samotnych matek, i dzieciach, które najpierw były wojennymi sierotami lub półsierotami, a potem, gdy dorosły borykały się z tematem „nieobecnych ojców" i otaczającej ich tajemnicy. (...)
Kto czyta tę książkę, zapewne nie uniknie myśli, że styka się z historiami godnymi wielkiego okresu greckiej tragedii: oto jednostka oddana krzątaninie codziennego życia nagle spotyka na swej drodze złowrogie przeznaczenie, tak jak Edyp w rozżarzone upałem popołudnie spotkał na zakurzonej ścieżce mężczyznę, którego zabił po gwałtownej sprzeczce. Długo nie wiedział, że to jego ojciec. Dzieło p. dr. Gałęziowskiego jest książką o nieobecnych ojcach. Czasami także o nieobecnych matkach. (...)
To książka o wojennym doświadczeniu kobiet, wręcz o – jak pisze Autor - „pewnym wzorze kobiecego doświadczenia wojny", wzorze, w który wpisują się także ich dzieci dźwigające w kolejnych pokoleniach ciężar niezawinionej przez siebie wojennej rzeczywistości. Były to dzieci niemieckich okupantów, dzieci jeńców wojennych oraz dzieci robotnic przymusowych, więźniarek i dipisek. Lecz grupą najliczniejszą były dzieci żołnierzy Armii Czerwonej, dzieci gwałtów dokonywanych najczęściej w trakcie wycofywania się wojsk po wojnie do Rosji.
Rzecz dotyczy bowiem kobiet będących ofiarą przemocy seksualnej; kobiet nie tylko głęboko skrzywdzonych przez mężczyzn i mechanikę urządzonego przez nich świata, ale często stygmatyzowanych, odrzucanych przez otoczenie, pogardzanych, czasem nawet karanych przez lokalne społeczności. Co więcej, kobiet zamkniętych w sferze milczenia; i to zamkniętych podwójnie – raz przez społeczności tabuizujące gwałt, a zwłaszcza gwałt wojenny, dwa – przez własny wstyd wynikający zapewne również z troski o narodzone w wyniku gwałtu dziecko. Trzeba było milczeć, aby nie pomnażać cierpienia niewinnym. Jakub Gałęziowski przełamuje pakt milczenia i chce wprowadzić ten temat do debaty publicznej, by traumatyczne doświadczenia ofiar uczynić częścią pamięci zbiorowej. (...)
Czytając, dokonujemy redefinicji wstydu: wstydem nie jest bycie ofiarą przemocy, wstydem jest brak możliwości, sposobności, okazji i wreszcie języka, by owo głębokie zranienie wy-powiedzieć. Nieobecność tych, którzy opowieści takiej chcieliby wysłuchać; niechęć innych do samego pomysłu, że ktoś mógłby sięgać po „tego rodzaju" historie. A jest to konieczne dla zdrowia samych poszkodowanych, jak i całego społeczeństwa.
Cały tekst laudacji dostępny jest na stronie "Gazety Wyborczej".