Czytajmy Beylina, dyskutujmy go, zgadzajmy bądź nie zgadzajmy się z nim, ale przede wszystkim: reagujmy na rzeczywistość polityczną. Do tego bez wątpienia nakłania jego książka - pisze Marcel Warbisch w dwutygodniku ArtPapier o książce Marka Beylina "Klimat, lewica, siostrzeństwo".

Zacznijmy jednak od początku, a więc od tego, co dla Beylina stanowi oś problemową jego książki. Krytyk próbuje przede wszystkim przybliżyć czytelnikom/-czkom konteksty ideeotwórcze, które niejako ustawiają nas wobec rzeczywistości politycznej i kulturowej. Korzysta przy tym z pojęcia idei-światów, które są czymś na wzór struktur formułujących (niejednokrotnie formatujących, ale i gwarantujących) jakość i stan rzeczywistości kulturowej, politycznej, obyczajowej czy ekonomicznej. (...)

Beylin rzecz jasna nie przemilcza kwestii związanych z rynkiem, gospodarką czy szeroko pojętą polityką prospołeczną, ale jednocześnie uczula, że to nie wskaźniki PKB czy jałowe programy socjalne utrzymają demokrację, lecz wartości właśnie. Zresztą, nie można dyskutować tematu równości ekonomicznej bez zapośredniczenia tych kwestii w kontekście praw wolnościowych. Dla Beylina odrzucenie historycznych oraz herstorycznych tradycji rewolucji czy jedynie pośrednie czytanie Solidarności 1980/81 roku doprowadziło do tego, że tak trudno nam, jako społeczeństwu, określić wartość demokratycznego potencjału. Trzeba przy tym zaznaczyć, że książka Beylina niesie za sobą przekaz bez wątpienia pełen optymizmu i nadziei, chociaż jednocześnie nie jest to trywialna wiara w lepszy porządek, zbudowana na pustej, intelektualnej frazie. To raczej świadomość ustawicznej pracy systemowej i kulturalnej, jaka musi być wykonywana w kontekście przemian ustrojowych. Autor stara się rozliczyć środowiska lewicowe oraz liberalne z błędów w podejmowanych decyzjach. (...)

Chodzi więc o to, by z demokracji eventów, jak określa ją Beylin, przejść do realnie doświadczanej (a więc nieustannie wywalczanej) wolności. Właśnie w tym kontekście ponownie wraca dyskutowana przez autora koncepcja idei-świata, a dokładniej symbolicznego centrum owej idei. Trudno określić, zauważa krytyk, gdzie dokładnie mogłoby się ono lokować w polskim kontekście przemian. Wiemy jednak na pewno, że temu centrum przewodzi zarówno współczesny feminizm, który, jak pisze Beylin, coraz trafniej dostrzega związki przyczynowo-skutkowe w perspektywie nierówności ekonomicznych czy seksualnych, jak i szeroko pojęta kultura (szczególnie teatr i sztuki wizualne). (...)

Książka Beylina jest dla mnie ostatecznie sporym zaskoczeniem. To nie tylko ciekawe studium dyskutujące to, co polityczne, ale przede wszystkim bardzo krytyczna analiza myśli politycznej czy ideowej w ogóle. (...)

Cała recenzja do przeczytania na stronie dwutygodnika ArtPapier.

Książka do kupienia na stronie Wydawnictwa KP.