Myślę o książce Mencwela jak o opowieści z nurtu "nadziei w mroku", jak to ujęła Rebecca Solnit. Nadzieja przebija tu w świadectwach, które dają bohaterki i bohaterowie opisani przez autora (ale przecież i on sam) - pisze Małgorzata Ledba w recenzji książki "Hydrozagadka" dla "Dwutygodnika".

Mencwel przypomina, że woda, która jest w nas, pozostaje w ciągłym obiegu, a nasz organizm dokonuje wymiany całej wody w półtora miesiąca. Pomyśleć tylko – mamy w sobie materię starszą niż Słońce, mamy w naszym ciele cząsteczki wody, które mogły wcześniej znajdować się na przykład w ciele dinozaura. Przemawia do mnie ten obraz, szczególnie że w dzieciństwie z nabożeństwem odnosiłam się do dinozaurów i kiedy teraz pomyślę, że może być we mnie woda, która kiedyś krążyła w ciele pachycefalozaura, to uświęcona jest przeze mnie myśl o tej wodzie. W tym widzę siłę książki "Hydrozagadka…", autor mówi do nas obrazami, pracuje na wyobraźni, a jeśli przywołuje dane, to osadza je w kontekście, który nas dotyka. To też książka ze wszech miar aktualna, dotykająca palących problemów, jakie mamy – i możemy mieć – z szeroko pojętą wodą. Co cenne, autor nazywa rzeczy po imieniu, wskazuje (a nawet nazywa po nazwisku) winnych konkretnych projektów, które wpływają na zły stan rzek. Czytam to jako wyjście z impasu samooskarżania się, jako próbę przeniesienia oskarżenia z nas, wszystkich ludzi, na konkretnych winowajców. I widzę w tym też troskę o to, aby nasze aktywistyczne gesty nie były przykrywane narracją o antropocenie i obwinianiem całej ludzkości, obwinianiem nawet tych, którzy poświęcają się w walce w obronie rzek, natury, klimatu. (...)

Myślę o książce Mencwela jak o opowieści z nurtu "nadziei w mroku", jak to ujęła Rebecca Solnit. Nadzieja przebija tu w świadectwach, które dają bohaterki i bohaterowie opisani przez autora (ale przecież i on sam) – uważni, zaangażowani, czuli na krzywdę, myślący o tym, co zostawimy przyszłym pokoleniom. Oddolne, idealistyczne, czasem szalone projekty obywateli, przedstawione w "Hydrozagadce…" cieszą, ale obnażają też brak szeroko zakrojonych, instytucjonalnych zmian, koniecznych na szczeblach urzędowych decyzji, które zatrzymałyby niszczenie potoków, rzek, mokradeł.

Cała recenzja dostępna jest na stronie "Dwutygodnika".