Bezwarunkowy dochód podstawowy (BPD) to regularnie wypłacana wszystkim niewielka suma pieniędzy. To też temat książki Guya Standinga, twórcy pojęcia prekariatu.

Jego zdaniem BDP to prawo. Nie dobrodziejstwo rządu, które można obciąć, gdy brakuje w kasie. To ważne. Bo podstawowe powszechne bezpieczeństwo jest dobrem publicznym. Wszyscy mamy do niego prawo – jak do powietrza czy wody. Jeżeli mają je wszyscy, każdy na tym korzysta - stwierdza w wywiadzie przeprowadzonym przez Jacka Żakowskiego i opublikowanym na łamach tygodnika "Polityka". 

Autor książki "Dochód podstawowy", Guy Standing: Z psychologii wiemy, że bezpieczeństwo podwyższa IQ, a brak bezpieczeństwa obniża społeczną odpowiedzialność. Ci, którym go brakuje, nie będą dbali o środowisko, nie będą przestrzegali reżimów sanitarnych, nie będą głosowali we wspólnym interesie. Będą się kierowali własną chwilową korzyścią. Ale najważniejsze jest być może to, że gwarancja podstawowego dochodu daje człowiekowi wolność. W pilotażach widać, że kobiety, które taki dochód dostały, korzystały z szansy samodzielnego podejmowania decyzji – na przykład wyzwalając się z patologicznych rodzin. Bo miały na to pieniądze. 

Jacek Żakowski: Opieka społeczna też może dać pieniądze.

GS: Albo da, albo nie da. Nikt nie powinien musieć przechodzić tych wszystkich upokarzających procedur, które trzeba w większości państw przejść, by coś dostać z opieki społecznej. A co, jak opieka nie da, ale rodzina się dowie o zamiarze kobiety? Ludziom żyjącym bezpiecznie trudno jest uwierzyć, jak dużo wolności może komuś dać nawet niewielka kwota.

JŻ: Stawką jest budowany półtora wieku system zabezpieczeń społecznych, który stanie pod znakiem zapytania, gdy wejdzie w życie dochód podstawowy.

GS: Ten system wszędzie się sypie, bo rynek pracy się dramatycznie zmienił. To pokazała pandemia, gdy się okazało, jak wiele osób nie ma stałego zatrudnienia, prawa do zasiłku dla bezrobotnych, zwolnień chorobowych, urlopów, a nawet emerytur. Gospodarka chce samozatrudnionych i pracowników na krótkich kontraktach, a system socjalny jest dostosowany do gospodarki stałej i pełnowymiarowej pracy. Zmiana jest konieczna ze względów cywilizacyjnych. Kiedy podczas pandemii wzrosła przemoc domowa, zobaczyliśmy, jak bardzo wiele kobiet nie zgłasza jej na policję, bo jeśli policja usunie agresora, to one i ich dzieci nie będą miały pieniędzy na życie. Instytucje pomocy społecznej stały się bezradne.

JŻ: Może je trzeba naprawić.

Naprawić można to, co się popsuło. A one działają jak dawniej, tylko świat się zmienił. Ale to nie znaczy, że trzeba je zamknąć z dnia na dzień. Zmiana musi być ewolucyjna. Lepiej zacząć od niskiego dochodu podstawowego, a potem go podwyższać, rezygnując stopniowo z kolejnych starych instytucji.

Cały wywiad można przeczytać  w tygodniku "Polityka".