Książka Miedwiediewa jest fascynująca, bo na swój sposób jej autor omija politykę, a zwraca uwagę na to, co „codzienne”. Rosjanie są społecznością przemocową, a ta przenika wszystkie dziedziny życia, jest strutym powietrzem, którym oddycha "ruski mir" – Igor Hrywna na łamach „Gazety Olsztyńskiej” poleca książkę Siergieja Meidwiediewa.

Rosją rządzi kult przemocy. I nie chodzi tutaj tylko o wymiar polityczny (a może nawet jest najmniej polityczny). Przemoc przenika bowiem Rosję. Nie tylko policję, wojsko czy urzędy, ale też rodziny. Ludzie, których stale otacza wielowymiarowa przemoc, traktują ją jako coś oczywistego. — Przemoc stała się drugą naturą Rosjan, weszła im w krew, jest źródłowym kodem społeczeństwa, zbudowanego na hierarchii i podporządkowaniu — podkreśla autor "Wojny «made in Russia»".

— Wystarczy obejrzeć świadectwa brutalności stróżów prawa i tortur na posterunkach policji i w koloniach karnych, by zrozumieć, że w Buczy, Irpieniu i innych ukraińskich miastach i wsiach ziściły się nie żadne ekscesy ani patologia, lecz elementy normy, rutynowe praktyki rosyjskich aparatów przemocy — pisze Miedwiediew.

Dziwiliśmy się, że takie obrazki nie szokują Rosjan. Tutaj mamy tego wytłumaczenie. Problemem nie są bowiem indywidualni sadyści i maruderzy, lecz oparta na przemocy społeczna struktura Rosji. To dlatego u Rosjan i Rosjanek okrucieństwo wobec Ukraińców nie wywołuje emocji. Można to oczywiście wytłumaczyć trutką wbijaną im przez państwową propagandę.

Ale można też zastanowić się nad tym, jaki wpływ ma na to fakt, że w Rosji przemoc domowa dotyczy co dziesiątej rosyjskiej rodziny.

Każdego dnia bitych jest ponad 30 tys. Rosjanek. Co 40 minut w wyniku przemocy domowej zabijana jest kobieta.

Cały artykuł przeczytacie na stronie "Gazety Olsztyńskiej", a więcej informacji o książce Siergieja Miedwiediewa znajdziecie tu.