Monika Tutak-Goll rozmawia z Agnieszką Graff o jej książce Matka Feministka w „Wysokich obcasach” (nr 18/2014):

Przeżywałyśmy feminizm jako wielką przygodę, która polegała na tym, że stajesz się autonomiczna, poważnie traktujesz swoje aspiracje i plany. I chyba miałyśmy poczucie, obserwując nasze matki, starsze siostry, sąsiadki, że macierzyństwo jest dla tej kobiecej autonomii zagrożeniem. Kojarzyło nam się z presją społeczną, przymusem (...).

Matki czują się bezradne wobec stawianych przez otoczenie sprzecznych wymagań: karm piersią, pracuj na pełnym etacie, rozwijaj się, radź sobie sama, bądź perfekcyjną mamą. Macierzyństwo jako projekt z wymogiem perfekcyjności przyszło do polski z opóźnieniem, ale zadomowiło się w klasie średniej. Inwestuj w dziecko, bo potem będzie za późno. Otwórz mu wszystkie drzwi, dbaj o wszystkie aspekty rozwoju. To ładuje kobiety w poczucie winy, rywalizację między sobą i straszne przemęczenie (...).

Feminizm musi zawalczyć o system społeczny przychylny dla matek. Nie godzę się na to, by opieka, rodzicielstwo, rodzina, cały ten zestaw tematów został przejęty przez konserwatyzm, który całkowicie obarczy opieką nad dziećmi kobiety i zamknie je w domach. Ruch kobiecy ma obowiązek i jest odpowiedzialny za to, żeby się tym zająć (...).

Łączenie feminizmu z macierzyństwem to nie kaszka z mleczkiem. Pewnie dlatego wiele kobiet odeszło z naszego środowiska, uznając, że feminizm to przygoda z młodości, a potem rozpoczyna się prawdziwe życie. Ja się na to nie zgadzam. ”

Zamów książkę w promocyjnej cenie w Księgarni KP.