Książkę „Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami. Protektorat Czech i Moraw 1939-1945” zdecydowanie polecam, chociaż niewątpliwie nie jest to rzecz dla każdego, natomiast jako pretekst do dywagacji o naturze narodów i wpływie niepopularnych decyzji na teraźniejszość i przyszłość — czy lepiej szarpać się nawet w sytuacji bez szans, czy jednak przeczekać ile się da? — nadaje się wyśmienicie - pisze Olgierd Rudak z czasopisma "Lege Artis".

My, Polacy, nie mamy dobrej opinii o czeskiej odwadze, czego dowodem ma być historia kolaboracji władz Protektoratu Czech i Moraw z hitlerowskim okupantem. Czytając książkę Piotra M. Majewskiego można jednak odnieść wrażenie, że to wszystko nie jest takie proste, że nie sposób czeskiej specyfiki zbyć jeszcze jedną anegdotą (jak o tych włoskich czołgach w Afryce, co to miały tylko jeden — wsteczny — bieg), bo prawda, jak to często bywa, jest nieco bardziej skomplikowana. (…)

Autor nie pomija także tych bardziej tragicznych etapów okupacji: Theresienstadt (i organizowanych przez komendanta mistyfikacji przed wizytacjami przedstawiciela Międzynarodowego Czerwonego Krzyża), Lidice (warto po książkę sięgnąć także dla rozbudowanego tła zamachu na Heydricha — mniejsza z dość obrazoburczymi opisami reakcji praskiej ulicy, która była naprawdę wstrząśnięta zdarzeniem i niespecjalnie trzeba było ludzi namawiać do współpracy w poszukiwaniu Kubiša i Gabčika i do żałoby; wrażenie robi też opis sporów między lokalnym ruchem oporu a Londyńczykami o sam plan zgładzenia reichsprotektora). (…)

Cała recenzja do przeczytania na stronie czasopisma "Lege Artis".

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.