Warto zadać więc pytanie, kto tak właściwie się uzależnia? – Victoria Zielinska pisze o książce „Pić czy nie pić” na swoim profilu Facebookowym. – Nutt dokonuje swoistego "neuro-rozróżnienia" osób uzależnionych od alkoholu na 3 grupy, które, można rzec, różnią się od siebie lubością do powodowanego przez alkohol efektu (jako, że etanol ma unikalną zdolność przyłączania się do i agonistycznego działania na wiele różnych neuroprzekaźników, hormonów i białek). Te grupy to:

1. Binge drinkers – osoby pijące na umór, aby doświadczyć euforii wywołanej przez endorfiny. Układ nagrody silnie reaguje na zachowania powtarzalne, kompulsywne. Po każdym "gorszym" momencie następuje rzut choroby (tzw. binge).

2. Late users – osoby, które zaczynają pić w późniejszym wieku, aby radzić sobie z lękiem i depresją – regulując tym samym swój system serotoninowy.

3. Early users – osoby, które zaczęły pić wcześnie, aby poradzić sobie z lękiem społecznym, doznając pozytywnych efektów ze strony układu dopaminergicznego.

Od wieków kształtował się nasz społeczny alkoholizm, czy to za sprawą popkultury, czy religii. Do ostatniego dziesięciolecia miał się nienajgorzej  dopiero od niedawna widzimy nieco zmniejszone zainteresowanie alkoholem, szczególnie wśród osób młodych.

Romantyzowanie butelki wina sączonej przez panią w średnim wieku; dzieci wyznające styl życia “YOLO”; czy pijani wujkowie, o których krążą ni to śmieszne, ni smutne legendy o rzekomym wpływie alkoholu na ich niezwykłą kreatywność i bezkompromisowość. Wszyscy mogliby podać sobie rękę, najprawdopodobniej z niemałą żenadą.

Cały wpis przeczytacie tutaj.