Kaczyński mści się za upokorzenia i arogancję Zachodu
Polityka tożsamości, która święci dziś triumfy w Europie Środkowej, jest może niezbyt estetyczną, ale naturalną reakcją na dyktat liberalizmu i jego uniwersalizmu, którzy przyniósł koniec zimnej wojny. Gdy upadł komunizm, wydawało się, że zwycięski liberalizm Zachodu jest jedyną możliwą ideologią. Na dłuższą metę nie dało się jednak tego monopolu utrzymać. Ludzie potrzebują możliwości wyboru, a przynajmniej poczucia, że taki wybór mają. Populiści w Polsce czy Węgrzech odrzucają uniwersalizm wpisany w ideologię liberalizmu jako partykularyzm bogatych - mówi w rozmowie dla Super Expressu wybitny bułgarski politolog i filozof polityki Iwan Krastew - współautor wydanej właśnie książki "Światło, które zgasło. Jak Zachód zawiódł swoich wyznawców".
Iwan Krastew: W latach 90. liberalizm z jego uniwersalizmem był uważany za ideał normalności, do którego dążyli wszyscy reformatorzy w byłym bloku wschodnim. Taki był wtedy klimat intelektualny. Etniczny nacjonalizm, który dziś z taką siłą dochodzi do głosu, kojarzył się wtedy z krwawymi wojnami w Jugosławii, a wychodzące poza ramy narodowe ideały liberalizmu były chętnie eksportowanie na wschód przez Unię Europejską. I choć lokalne liberalne elity ochoczo przyjęły język uniwersalnych praw, straciły kontrolę nad symboliką narodową i narracjami narodowymi. W tę próżnię weszli ich nacjonalistyczni przeciwnicy. Jednoczenie Europy po zimnowojennych podziałach wzięło sobie za wzór zjednoczenie Niemiec, a to stworzyło wiele problemów.
Tomasz Walczak (Super Express): Dlaczego?
Iwan Krastew: Naśladowanie Niemiec w ich drodze od totalitaryzmu do liberalnej demokracji oznaczało radykalne odrzucenie etnicznego nacjonalizmu. W przypadku Niemiec takie odrzucenie było logiczne, wziąwszy pod uwagę potworności, za które odpowiadał niemiecki nacjonalizm w swoim nazistowskim wcieleniu. Podobnie jak niemieckie elity liberałowie z Europy Środkowej pochłonięci byli szczerą dyskusją na temat historycznych win swoich narodów, ale w tym samym czasie lokalna prawica skupiała się na niezasłużonym cierpieniu, które spotkało ich kraje, i podkreślaniu roli ofiary.
Tomasz Walczak: To naśladowanie Niemiec okazało się więc zgubne dla liberałów i budowało prawicowy populizm do momentu, kiedy ten czy to w Polsce, czy na Węgrzech zdobył władzę?
Iwan Krastew: W ogóle proces transformacji ustrojowej, który liberałowie sprowadzili do imitacji modelu politycznego i ekonomicznego, okazał się działać przeciwko nim. Kaczyński czy Orban odrzucają tę imitację jako sprzeczną z duchem narodowym, podważającą narodową tożsamość, a nawet jej zagrażającą. Uważają, że liberalne wartości, które promowano w pakiecie z instytucjami politycznymi i gospodarczymi, są nie do pogodzenia z tradycyjnymi wartościami, które stanowią o tożsamości Polaków czy Węgrów.
Cały wywiad dostępny jest tutaj.