Rzecz jest niebagatelna z trzech co najmniej powodów. Po pierwsze, mamy tu do czynienia z (jak głosi podtytuł) gatunkiem science fiction, co jest wystarczającą zachętą, by przyjrzeć się Miłoszowemu przedsięwzięciu, bo tego rodzaju „szukanie formy bardziej pojemnej” rysuje się bardzo intrygująco. Po drugie – nie bez związku z pierwszym – Miłosz jako prozaik i komentator własnej prozy dopowiada wiele interesujących rzeczy do tego, co już o nim wiemy. Po trzecie wreszcie – kilkadziesiąt nieznanych dotąd stron noblisty, choćby stanowiących tylko zapis jego ambicji i – jak sam to wyznał – artystycznej porażki, wartych jest uważnej lektury (...)

Miłosz porwał się na science fiction, by dać wyraz swemu zaniepokojeniu kierunkiem cywilizacyjnego rozwoju ludzkości i jął kreślić świat u schyłku XXI wieku, w którym techniczny postęp skutkuje kompulsywną, bezsensowną konsumpcją i zanikiem więzi pośród mas ludzkich, zarządzanych przez elitarną kastę technokratów (...)

 „Góry Parnasu” to zaprawdę fascynująca lektura - pisze o Książce Tygodnia Marcin Sendecki na stronie Instytutu Książki (15.04.2013).

Zamów książkę