Andrzej Leder w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim mówi m.in. o swojej książce Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznejGazecie Wyborczej(12-13.04.2014):

Od 1939 do 1956 roku trwała w Polsce wielka rewolucja społeczna, której nie traktujemy jak rewolucji. Wyparliśmy ją ze świadomości zbiorowej. W wyobraźni, w języku, w naszej tożsamości jest słabo wyrażona. Wiemy, owszem, że ''coś'' się wydarzyło, ale bez naszego udziału. To nam zrobił ktoś inny - Niemcy i Rosjanie. Zmiana społeczna, która miała dla Polaków fundamentalne znaczenie, jest doświadczana trochę jak sen. Koszmar senny. To się naprawdę stało? Ja tego chciałem? No ależ skąd! Nie chciałem! (...)

Prześniona rewolucja, której realności nie chcemy uznać, blokuje zmianę mentalną. Moja pesymistyczna teza jest taka, że pod pseudoszlachecką równością, którą łatwo sobie gębę wycierać, w Polsce sankcjonowana jest nierówność. Podział na panów i chamów przetrwał w naszym odczuwaniu świata. Jedni są biedni, nie mają szans, a inni je mają. Bo jest pan na zagrodzie i wyrobnik. Szlachcic i chłop, którego się nie widzi (...).

Folwark jest obszarem gnuśności. To jest miejsce, gdzie się nie wymyśla nowych rzeczy, nie tworzy innowacji, nie ma dynamiki. Folwark żyje z taniej pracy. Oczywiście można w nim subtelnie grać w różnego rodzaju gry społeczne, i to bywa urocze, hołubić jakąś wykwitną kuchnię, te wszystkie gęste sosy, polowania, rozbudowany obyczaj, wszystko, co jest związane z estetycznym wyrafinowaniem. Ale energia i prawdziwe życie są gdzie indziej.(...).

Jak to możliwe, że młodzież polska uważa, że prześladowanie obcych i gejów jest sposobem wyrażania podmiotowości i wspólnoty? I potem kolejne pytanie: gdzie myśmy popełnili błąd?

Zamów książkę w promocyjnej cenie w Księgarni KP.