Lektura książki jest wciągającą przygodą odkrywczą. Bo, choć wiele o obu imprezach już słyszeliśmy, to jednak sporo jeszcze skrywała pamięć uczestników. Autor przytacza sporo anegdot i zabawnych historyjek. Są zwierzenia i wspomnienia. (...) Autor (mój rówieśnik) nie miał łatwego zadania przy pisaniu książki Festiwale wyklęte. Jak każdy autor chciał napisać coś nowego o swoich bohaterach, ale obie imprezy już wcześniej doczekały się poważnych naukowych analiz i publikacji. O FPŻ pisała Karolina Bittner, a o FPR – Agnieszka Marczak. Na szczęście dla Żurawieckiego oba opracowania to sążniste teksty z określoną tezą. Festiwale wyklęte są lekturą lżejszą. Wielkim plusem książki jest to, że autor przejrzał ogromną ilość materiałów źródłowych, ponieważ chciał dotrzeć do festiwalowych ciekawostek. Odbył mnóstwo rozmów z ówczesnymi gwiazdami obu imprez. Powstał więc dość pełny obraz świata dwóch największych plenerowych imprez PRL-u. 

Całość recenzji tutaj