Mamy Głos: Fanfik, czyli książka, którą chcecie znać
Weronika Zimna na blogu "Mamy Głos" chwali powieść Fanfik Natalii Osińskiej.
Ta książka, jak trafnie zauważyła moja znajoma, czyta się sama. Przez tekst po prostu się płynie. Dialogi brzmią naturalnie, a uchwycone myśli wydają się dziwnie znajome. No i ta lekkość, z jaką Natalia Osińska lawiruje między trudnymi tematami - ona hipnotyzuje.
W szkole nie wypadało być biednym, biedni byli społecznie martwi. Dotąd Tosia żyła w przekonaniu, że prawdziwie biedni ludzie zdarzają się tylko w literaturze i sztuce, ewentualnie gdzieś daleko, na drugim końcu globu, a oto miała przed sobą żywe wcielenie baśniowej sierotki.
O czym właściwie jest ten „Fanfik”? O miłości do popkultury. O Marvelu, musicalach i fanfiction. O liceum, klasowych mean girls i odludkach. O kłótniach z rodzicami, proszkach dających szczęście i pierwszym (ohydnym) piwie. O przyjaźni. Trochę też o miłości przyjmującej najróżniejsze postaci. O tym, że płeć nie jest zero-jedynkowa. O ludziach niecierpiących makijażu. O ludziach uwielbiających makijaż. O mnie. O Tobie.
Stał chwilę bez ruchu. Potem się ocknął, podszedł do umywalki i umył twarz zimną wodą, unikając swojego odbicia w lustrze. W końcu jednak przemógł się i spojrzał. – No, możesz być z siebie dumny – powiedział. Ale nie był. Nie tak miało być. Wydawało mu się zawsze, że któregoś dnia stanie sam na sam z całym złem tego świata, pokona je i nastąpi coś w rodzaju wielkiego finału, uderzenie w wielki gong, po którym nastąpi wieczna radość, taniec i śpiew. A zło okazało się jakieś takie małe i niepozorne. Zwycięstwo nad nim wydawało się rzeczą wstydliwą, osobistą i niegodną wspomnienia.
Wiem jak wiele osób z rezerwą podchodzi do książek polskich autorów, sama nad wyzbyciem się obaw pracowałam przez ostatnich kilka lat. (Jak? Czytając dobre polskie książki. Tak, istnieją takie.) Spróbujcie mi jednak uwierzyć: „Fanfik” jest powieścią nadającą się na eksport. Chcecie ją znać. ♥