Każda opowieść o awansie – a w "Pejzażu dobrej kobiety" wybrzmiewa to szczególnie mocno – to opowieść o relacjach rodziców i dzieci – na fanpejdżu "Dzienniki urzędnicze" pojawiła się recenzja książki Carolyn Steedman. – U Steedman obserwujemy rozgrywkę między matką a córką (córkami) bardzo zresztą podobną do gry, która toczy się między Albiną a Hanką w książce Jakubowiaka oraz pomiędzy Ernaux i jej matką. (Znowu osobiście: I. wyjeżdża na zawsze z rodzinnego domu, nie istnieje on nawet w opowieściach, nigdy nie wraca, nawet na cmentarz). Steedman pokazuje jak w momencie awansu społecznego zmienia się cel i funkcja macierzyństwa oraz dzieciństwa. Przykład jest wprawdzie autobiograficzny, ale obrazuje całościową społeczną zmianę.

Dopiero od tego momentu zaczyna się dzieciństwo, jakie znamy: wynalazek dziecka, które nie jest zmuszane do partycypowania w dochodach budżetu domowego. Mała Carolyn, zwana Kay, znajduje się pomiędzy, w stadium przejściowym. Musi jeszcze być grzecznym dzieckiem, co polega na przyjmowaniu perspektywy osób potężniejszych (s. 79).

Całą recenzję przeczytacie na Facebookowym profilu "Dzienniki Urzędnicze".