Żydzi zawsze obcy – ta endecka fraza jawi się w „Strażnikach fatum” Bożeny Keff jako arcypolska. Wyznacza kształt polskości. To esej tyleż rewelacyjny, co aż wołający o polemikę. Tym lepiej dla mnie, czytelnika. Rewelacja to wydobycie z zapomnienia powojennej polskiej prozy, która opowiada o stosunkach polsko-żydowskich podczas okupacji. I wtedy, tuż po wojnie, rozbija mit polskiej niewinności. Takiemu narodowemu skłamaniu służyła, pisze Keff, „fałszywa transcendencja”, czyli „przypisywanie Niemcom wszechobecności”. A to „wyobrażenie powstało jako racjonalizacja braku chęci niesienia pomocy Żydom i usprawiedliwienie mające zasłonić powszechność postaw antysemickich”. Polska literatura od razu uderzyła w to nasze narodowe samozakłamanie. W opowiadaniu „Przy torze kolejowym” z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej, „Samsonie” Kazimierza Brandysa, w prozie Ludwika Heringa to Polacy współtworzą straszny żydowski los. Bo za sprawą upowszechnionego antysemityzmu odczłowieczają swoich bliźnich, przekształcając Zagładę w jarmarczny spektakl.

Całość recenzji na stronie wyborcza.pl