Wszyscy mamy już dość ponurych prognoz związanych z postępującymi zmianami klimatu. Czas zacząć działać i zastanowić się, jak polepszyć los milionów ludzi, którzy coraz częściej będą przemieszczali się w poszukiwaniu lepszych warunków do życia. Gaia Vince proponuje gotowe rozwiązania – Anna Mikulska na łamach "Przekroju" pisze o "Stuleciu nomadów" Gai Vince.

Dla autorki utrzymanie "status quo" nie wchodzi w grę: "Międzynarodowa dysputa na temat migracji utknęła przy kwestii, co powinno być dozwolone, i nie doszła do zagadnienia planowego przygotowania się do tego, co się wydarzy. Państwa muszą zastąpić kontrolowanie migracji zarządzaniem nią:".

Po pierwszych rozdziałach, w których dowiadujemy się, w jakim punkcie się znaleźliśmy, Vince przechodzi do odpowiedzi na pytanie: "Co dalej?". Prezentuje bardzo szczegółowe i często radykalne rozwiązania – od projektów nowych miast, które będą musiały pomieścić miliony osób, przez sposoby na obniżenie temperatury na świecie przy użyciu najnowszych technologii, po utworzenie globalnego organu władzy pilnującego porządku, gdy granice państw zostaną otwarte. Nie są to jednak pomysły wyssane z palca, lecz opatrzone najnowszymi wynikami badań, faktami historycznymi i wiedzą z zakresu socjologii czy urbanistyki.

"Stulecie nomadów" to zatem także ćwiczenie z wyobraźni. Niektóre z postulatów wydają się na tyle abstrakcyjne, że ciężko nie zadać sobie pytania, czy Vince faktycznie wierzy w to, co pisze. A jednak to właśnie głos, którego dziś potrzebujemy. Autorka słusznie zwraca uwagę, że pandemia COVID-19 udowodniła, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić w sytuacji przyparcia do muru – przykładowo w rekordowym tempie wybudować szpitale ratunkowe czy wyprodukować szczepionki i rozdysponować je po świecie (chociaż i tu nie można mówić o powszechnej równości). […]

"Stulecie nomadów" to książka manifest i dokładnie tak należy ją czytać. Na końcu autorka zamieszcza zresztą konkretne postulaty, na przykład: "Zarówno zamożne, jak i ubogie kraje powinny inwestować w sojusze wspierające szkolenia zawodowe i edukację oraz w odporność ludzkości na zmiany klimatu”. Być może dzięki takim publikacjom jak Stulecie nomadów pojęcie „uchodźstwa klimatycznego" wreszcie zyska moc prawną, a kwestia migracji zostanie tak uregulowana, że zmuszeni do opuszczenia domów ludzie będą mogli uniknąć niebezpiecznych i często śmiertelnych szlaków wędrówek. Dopóki to się nie stanie, trudno oczekiwać, że jako społeczeństwo międzynarodowe zrealizujemy działania na rzecz wspólnej, harmonijnej przyszłości, o której pisze autorka. Czasu na podjęcie skutecznych działań jest coraz mniej. Gaia Vince ma rację: pora wziąć się do roboty.

Cały tekst przeczytacie na stronie "Przekroju".