"Skąd ten faszyzm" to rzecz, która rozczaruje fanów łatwych przyszpileń. Nic tu nie jest oczywiste, żadna idea, formacja ani proces – Paweł Jasnowski recenzuje książkę Michała Herera na łamach "Małego formatu” – W książce brak choćby klarownych definicji (da się raczej wyczuć ruch wytrącania z teoretycznego samozadowolenia) i czytelnych map ruchów faszyzujących. Ale też nie to jest stawką tego projektu. Herer od początku zaprasza nas raczej do ćwiczeń: ze sztuki problematyzacji i dystopijnej wyobraźni. […]

Dla autora „Filozofii aktualności” żadna teoria nie jest tutaj dość wystarczająca, wnikliwy namysł ujawnia bowiem, że faszyzm (także ten historyczny) zawsze wymyka(ł) się próbom eksplikacji i nie może mieć pozytywnej, ustalonej definicji. Co więc można uczynić? Herer zachęca do tego, by zacząć myśleć o tym zjawisku jako wielości elementów o różnej naturze, które cyrkulują w ramach heterogenicznego zbioru;  dołączają do niego lub się od niego odłączają (jak choćby antysemityzm). […]

Herer odrzuca więc (zresztą nie pierwszy raz) ramę analityczną-definicyjną na rzecz genealogiczno-problemowej, zaczerpniętej z pism Michela Foucaulta. Przemieszcza to naszą uwagę z rzekomej „istoty” faszyzmu na problemy, do których ów odsyła(ł), a także na jakie odpowiada(ł). Oryginalność tej propozycji polega na usytuowaniu odpowiedzi na pytanie „skąd” w trójkącie, którego boki wyznaczają trzy pojęcia: nowoczesność, kapitalizm i mieszczaństwo. Faszyzm wpisywałby się nieusuwalnie w dynamikę tych procesów/formacji, byłby także powiązany z problemami przez nie wytwarzanymi. W ten sposób Herer problematyzuje także figurę powrotu. Tym, co ma powracać nie jest już bowiem „to samo” faszyzmu, lecz raczej pewne napięcia i problemy w łonie mieszczańsko-kapitalistycznej nowoczesności.

Całą recenzję przeczytacie w marcowo-kwietniowym wydaniu "Małego formatu".