Wiele jest w tej książce grup, które dochodzą w pewnym momencie do głosu, które zaczynają współpracować, opowiadać o swoich krzywdach i ujawniać, co się z nimi działo za zamkniętymi drzwiami klasztorów, szkół, przytułków, pralni magdalenek - mówią Paya i Ela z podcastu "Już tłumaczę" w recenzji książki "Irlandia wstaje z kolan".

Marta Abramowicz napisała książkę-lustro, jak sama mówi. Książkę, w której Polacy-katolicy mogą się trochę poprzeglądać, pozastanawiać. Zobaczyć, gdzie jest jakaś różnica, gdzie podobieństwo, jakaś krzywizna, gdzie coś pęka. To bardzo ciekawa i trafna metafora, która może wiele nam dać, jeśli tylko sobie pozwolimy na jakąś rozmowę. (...)

Bardzo mi się podoba praca ze źródłami, jaką Marta Abramowicz wykonuje, to jest bardzo porządnie, ale też przejrzyście napisana książka. Bo jednak historia Irlandii, mimo podobieństw, oczywiście jest też bardzo różna. Abramowicz pisze, jak to się stało, że pozycja kościoła była tak silna. Bardzo solidnie buduje podstawę, żeby zrozumieć, dlaczego w ogóle tak było i co potem się działo, żeby doszło do zmiany. (...)

Mamy w tej książce osoby bardzo różnie podchodzące do Kościoła, wiary, duchowości, które w bardzo różny sposób próbują w swoim życiu poukładać te sprawy, i działają, albo na bardzo małą, osobistą skalę, żeby przeprowadzić jakiś rodzaj rozrachunku, albo na duża większą skalę, prowadząc kampaniem, stowarzyszenia.

Cała recenzja dostępna jest w podcaście "Już tłumaczę".