Czytając "Poruszonych" chciałoby się powiedzieć: My wszyscy z niego! Z tego PRL-u, z tego awansu społecznego - pisze Ewa Korzeniowska w recenzji książki Magdy Szcześniak na łamach czasopisma "Kultura i Społeczeństwo".

Czytając "Poruszonych" chciałoby się powiedzieć: My wszyscy z niego! Z tego PRL-u, z tego awansu społecznego, z tych doświadczeń, emocji i uczuć przeżywanych przez bohaterów i bohaterki książki. Niemal każda i każdy z nas ma w bliższej lub dalszej rodzinie historie awansów ze wsi i miasteczek do wielkich miast albo przeciwnie — historie kontrawansów: upadków i deklasacji. O tym drugim Szcześniak tylko wspomina. W końcu tylko awans, mobilność, całkowite przemeblowanie struktury społecznej i klasowej Polski w pierwszych latach po wojnie starczą na co najmniej kolejny tom. (...)

Autorka za emocjami podąża w potężne zasoby archiwów, filmów fabularnych, dokumentalnych, powieści, przeszukuje kroniki filmowe, seriale telewizyjne, a także pamiętniki konkursowe dotyczące awansu — zarówno te opublikowane, jak i nieopublikowane. To monumentalna, drobiazgowa praca, wymagająca pod względem metodologicznym i intelektualnym. "Poruszeni" doskonale pokazują, jak wiele z naszej kolektywnej pamięci, rozmaite tropy i wspomnienia, znajduje się w archiwach, bibliotekach, kolekcjach prywatnych i publicznych. (...)

Autorka wyjaśnia i opisuje, jak kształtowały się nowe postawy względem siebie samych, a także klasy swojego pochodzenia i klasy, do której prowadziła kręta niekiedy droga awansu. Te wszystkie postawy stawały się znaczące, zarówno w przestrzeni publicznej — poprzez komunikaty prasowe, telewizyjne i filmowe — jak i prywatnej. Co wypada, czego nie wypada czuć, myśleć, robić, na kogo się stylizować, co jest postawą gwarantującą sukces, a jeśli nie sukces, to przynajmniej akceptację społeczną w naszym nowym docelowym miejscu w rzeczywistości. Ta akceptacja, jako proces czy doświadczenie, nie była niczym prostym ani oczywistym. Szcześniak bardzo wyraźnie pisze o napięciach i sceptycznym nastawieniu miastowych do osób awansujących, zwłaszcza na osi wieś–miasto. (...)

Emocje być może nie są tym, co przychodzi do głowy jako pierwsze, kiedy zastanawiamy się nad strukturą awansu społecznego w PRL, dlatego patrzenie z tej perspektywy jest niezwykle nowatorskie.

Cała recenzja dostępna jest na stronie czasopisma "Kultura i Społeczeństwo".