Heban licznymi, trafnymi spostrzeżeniami zwraca uwagę, że, by osoby transpłciowe "naprawdę" się wyemancypowały, muszą przestać piętnować swoje ciała, nie traktować ich jako odstępujące od normy i wymagające korekty - pisze Paula Szewczyk z "Wysokich Obcasów" w recenzji książki Mai Heban "Godność, proszę".

Bycie w mniejszości zazwyczaj wiąże się z doznaniem osamotnienia. Łatwiej znaleźć w niej dogodne dla siebie miejsce, jeśli mniejszość ta ma swoją reprezentację, jest społecznie akceptowana i cieszy się równią praw. W przypadku osób transpłciowych tak nie jest, a droga, by to się zmieniło, chociaż krótsza niż kiedykolwiek przedtem, nadal w Polsce wydaje się dystansem nie do pokonania.

O transpłciowości, osamotnieniu i gniewie pisze w swojej debiutanckiej książce Maja Heban, aktywistka, która sama przeszła tranzycję. Choć, w zależności od kontekstu, trudno uznać za jedynie słuszne określenie, że tranzycja "jest ukończona", co też autorka wydanej w Krytyce Politycznej "Godność, proszę" obszernie tłumaczy. Jak i to, dlaczego mimo wyzwań, nie chce żyć tylko gniewem, a woli zostawić osobę czytającą z nadzieją. (...)

Dla wielu nadal jednak poczucie, że trzeba wpasować się w cisnormę to pułapka, żyją z przekonaniem, jak pisze aktywistka, "że ich ciała im wizualnie bliższe ciałom cispłciowym, tym lepsze" i "mniej transpłciowe". Widzi wprawdzie, że coraz więcej osób nie stara się iść tą przymusową ścieżką, co nie oznacza też, że "celebrowanie swojej inność" ma stać się obowiązkowe, a "chęć zbliżenia się do wyglądu cispłciowych ciał" zakazane. (...)

Maja Heban jest w książce do bólu szczera. Nawet tam, gdzie potencjalnie jej szczerość mogłaby "zaszkodzić sprawie". Otwarcie przyznaje się do kompleksów, kryzysów czy dysforii, która mimo "zakończonej" już dekadę temu korekty, nadal do niej wraca. Ten aspekt też wymaga od osób cispłciowych zmiany w myśleniu o tranzycji, poluzowania oczekiwań względem osób transpłciowych, które ją przeszły/przechodzą/przejdą.

Cały tekst dostępny jest na stronie "Wysokich Obcasów".