Autobiograficzna historia o klasie, płci i dojrzewaniu w robotniczym Londynie lat 50. Jest pełna literackich nawiązań, między innymi do baśni, takich jak "Królowa Śniegu", "Mała syrenka", "Jaś i Małgosia", nie stroni też od dosadności i wyrażania złości (na przykład na ojca, który przerobił piecyk elektryczny w pokoju narratorki, żeby grzał tylko jeden pręt) – Aleksandra Pakieła na łamach "Vogue" poleca "Pejzaż dobrej kobiety" Caroly Steedman w tłumaczeniu Aleksandry Paszkowskiej jako jedną z najciekawszych premier.

Steedman nie nosi w sobie wstydu związanego z pochodzeniem. To książka, która miała za zadanie określić w kategoriach historycznych "pewne procesy, przez które wkraczamy w pejzaż i dostrzegamy siebie", jak pisze Steedman. To opowieść o życiu, przeżywanym na pograniczu, o "obszarach, w których przepracowujemy to, co już się stało, aby nadać sens zdarzeniom bieżącym". A język i sposób pisania przypominają prozę Annie Ernaux i Tove Ditlevsen.

Cały artykuł przeczytacie na stronie "Vogue'a".