W opowieściach antygenderowych, trochę jak w opowieściach partii rządzącej, Polska ma specyficzną rolę i specyficzne miejsce w historii, geografii, kulturze. Jest jednocześnie ofiarą wielkich procesów historycznych, ale jest też miejscem, z którego ma wyjść kontrrewolucja. Przetrwały tu wartości cywilizacji chrześcijańskiej i teraz mamy nieść kaganek, a może nawet kaganiec, oświaty na Zachód. Mamy zwrócić Zachodowi jego prawdziwą duszę - mówi Elżbieta Korolczuk, współautorka książki "Kto się boi gender?", w rozmowie z Anną Piekutowską dla weekendowego Poranka Radia TOK FM.

Możemy wyróżnić kilka korzeni tego ruchu, patrząc na różne organizacje, które są zaangażowane w kampanie antygenderowe. Z jednej strony są to takie organizacje jak TFP, czyli „Tradycja, rodzina, własność”, która ma swoje korzenie w latach ’60 w Ameryce Łacińskiej. I to jest taka organizacja antykomunistyczna, bardzo neoliberalna, przeciwna też liberalizacji w kościele katolickim. I ona cały czas jest aktywna. Też Klementyna Suchanow w swojej książce opisywała powiązania między tą organizacją a polskimi stowarzyszeniami, takimi jak Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi i Ordo Iuris. Z drugiej strony mamy do czynienia z organizacjami głównie skupiającymi się na przeciwdziałaniu prawom reprodukcyjnym i prawom mniejszości. Często amerykańskim, tak jak organizacja Światowy Kongres Rodzin, która powstała w latach ’90 właśnie w Stanach Zjednoczonych. To są organizacje, które często spędziły ostatnie dwadzieścia lat na budowaniu sieci, na wzmacnianiu swojej obecności w różnych krajach, na budowaniu organizacyjnej zdolności do wywierania wpływu na politykę i społeczność. (…) Na pewno trzeba wspomnieć o Watykanie, to jest takie oczywiste źródło antygenderyzmu, i jest to trend od lat ’80 i ’90, kiedy na poziomie ONZ-u i różnych agend międzynarodowych pojawiła się idea, żeby wprowadzać do umów międzynarodowych pojęcia gender i równości płci. Watykan na to zareagował bardzo negatywnie i się temu do dzisiaj mocno przeciwstawia. Także papież Franciszek, który jest traktowany przez wiele osób jako przykład progresywnego hierarchy kościelnego, mówił np. o tym, że kolonizuje się ludzi na pomocą gendera, więc trzeba bardzo na to uważać. No i wreszcie wspomniałabym o jeszcze jednym elemencie, czyli takich organizacjach, które są powiązane z ruchami i partiami prawicowymi, tak jak na przykład CitizenGO w Hiszpanii. (…) To jest z kolei taka organizacja, która działa bardzo nowocześnie. Ona głównie mobilizuje ludzi online, jest kilkanaście wersji językowych, istnieje też Polski oddział. Skrótowo można opisać te cztery różne odłamy kampanii antygenderowych, które są zakorzenione w różnych momentach historycznych, i różnych kontekstach geograficznych. (...)

Typowe dla polskiego ruchu antygenderowego byłoby specyficzne połączenie nacjonalizmu, religijnego wzmożenia i nastrojów antyeuropejskich. W opowieściach antygenderowych, trochę jak w opowieściach partii rządzącej, Polska ma specyficzną rolę i specyficzne miejsce w historii, geografii, kulturze. Jest jednocześnie ofiarą wielkich procesów historycznych, ale jest też miejscem, z którego ma wyjść kontrrewolucja. Przetrwały tu wartości cywilizacji chrześcijańskiej i teraz mamy nieść kaganek, a może nawet kaganiec, oświaty na Zachód. Mamy zwrócić Zachodowi jego prawdziwą duszę. (...)

Cała rozmowa do wysłuchania na stronie Radia TOK FM.

Książka do kupienia w sklepie Wydawnictwa KP.