Jako ludzie oszukujemy się, że stworzyliśmy wielką cywilizacje, która jest zupełnie oderwana od tego naturalnego obiegu wody, od ekosystemów, ale tak nie jest. To, że zależymy od wody z Wisły i małży, które sprawdzają ich jakość to jest najlepszy dowód - mówi Jan Mencwel, autor książki "Hydrozagadka", w rozmowie dla radia Tok Fm.

Oderwaliśmy się od naturalnego obiegu wody w krajobrazie, przyrodzie, i myślimy sobie "E, woda, na pewno jej nie zabraknie. Przecież płynie Wisła przez nasze miasto, np. Warszawę. Przecież mamy wodę w kranie". I w momencie kiedy nagle przychodzi lipiec, lato, upalna susza i otrzymujemy komunikat, że musimy tę wodę oszczędzać, że nie możemy podlewać ogródków wodą z wodociągów, to dopiero wtedy zaczynamy rozumieć, że to nie jest substancja, do której dostęp jest oczywisty. Jest to wyzwanie, żebyśmy ten dostęp dalej mieli, szczególnie w warunkach coraz mniej przyjaznego klimatu. (...)

Wizja, że trzeba ujarzmić żywioł wody to wielkie marzenie nie tylko Żeromskiego, ale też elit II RP, które rzeczywiście żyły w przekonaniu, że Polska jest krajem zacofanym, bo jest podmokła. I rzeczywiście trochę tak było, że mieliśmy bardzo dużo mokradeł, bagien, mieliśmy krajobraz, którego na zachodzie Europy 100 lat temu już praktycznie nie było, bo został osuszony. Wynikało to z naszego położenia geograficznego, ale też z tego, że nie zrealizowano takich wielkich projektów regulacji rzek, np. Wisły. (...) Napoleon po zetknięciu się z polskim błotem i mokradłem stwierdził, że błoto to piąty żywioł.

Cała rozmowa dostępna jest na stronie radia Tok FM.