Żarnowiec to była wielka nadzieja
Była to inwestycja nie tylko w samą infrastrukturę, ale też ludzi, model przemysłu, która zaprocentowała - mówi Piotr Wróblewski, autor książki "Żarnowiec. Sen o polskiej elektrowni jądrowej", w podcaście "Pulsar Nadaje".
Była to prawdopodobnie największa inwestycja PRL-u. Większa niż Huta Katowice. Jeśli dziś pojedziemy zobaczyć, jak wygląda to miejsce, to jest to 200 hektarów. Jest to naprawdę potężna miejscowość z własnymi hotelami, ośrodkami zdrowia, stołówką wydającą dwa tysiące posiłków. Rzeczywiście ta inwestycja miała niesamowity rozmach. Więc może rzeczywiście chodziło o to, żeby pokazać, że my też potrafimy. (...)
Cały kraj zaangażowany był w tę budowę. I Elbląg, i Racibórz, i Warszawa. Różne miasta, w których budowano konkretne elementy. I co ciekawe, część z tych firm jeżeli udało im się suchą stopą przejść przez transformację w Polsce, dalej buduje podzespoły elektrowni jądrowych na całym świecie. Była to inwestycja nie tylko w samą infrastrukturę, ale też ludzi, model przemysłu, która zaprocentowała. Mimo, że budowa upadła, pozostało z niej to, że niektóre firmy wyspecjalizowały się w skomplikowanych elementach. (...)
Elektrownia budowała nie tylko na tym terenie 200 hektarów nad Jeziorem Żarnowieckim, ale też w okolicy. Zbudowała osiedla w Redzie, Wejherowie, Lęborku. Powstało kilka tysięcy mieszkań dla osób, które pracowały, były związane z budową, które mogły dojechać na samą budowę koleją. Bo to co ważne, to to, że zbudowano też zelektryfikowaną linię kolejową, która woziła pracowników z Gdyni, przez Wejherowo na miejsce budowy. A tam już było wszystko. Pamiętam, że rozmawiałem z byłym księgowym tej inwestycji, który pracował wcześniej w gdańskiej stoczni, która jest ogromnym zakładem, miastem w mieście. Opowiedział mi, że jak przyjechał pierwszego dnia do Żarnowca, to zaskoczyło go, że ta inwestycja jest jeszcze większą, tak ogromna. Wspominał stołówkę, która wydawała dwa tysiące posiłków na jednej zmianie, i talerze wędrowały po takich taśmociągach, jak w filmach futurystycznych.
Cała rozmowa dostępna jest na stronie portalu "Pulsar".