Kwestia zaufania jest grzechem pierworodnym polskiej polityki. I wszyscy tracimy na tym, że w efekcie ludzie ufają partii gotówki, a nie partiom reform - mówią Przemysław Sadura oraz Sławomir Sierakowski, autorzy książki "Społeczeństwo populistów", w rozmowie z Agnieszką Kublik dla "Gazety Wyborczej".

P.S.: Wybór populizmu jest na takim najprostszym poziomie racjonalnym wyborem ludzi kalkulujących - jeżeli nie możesz ufać państwu, instytucjom publicznym, aktorom publicznym, nie wierzysz w demokrację, to racjonalnie zakładasz, że grasz pod siebie, czyli patrzysz na swój wąsko rozumiany interes. (…)

S.S.: Kwestia zaufania jest grzechem pierworodnym polskiej polityki. I wszyscy tracimy na tym, że w efekcie ludzie ufają partii gotówki, a nie partiom reform. Inaczej byśmy się zachowywali choćby w sytuacjach kryzysowych, jak pandemia czy samo nadejście populizmu. A tak, zamiast współpracować, robić wielkie marsze aż do skutku, jak np. ostatnio w Izraelu w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości, markujemy jakiś protest i się rozchodzimy. (…)

S.S.: Kaczyński zbudował więź ze swoim elektoratem. Jak? Pozbywa się elit ze swojej partii i pozbywa się elit ze swojego elektoratu. Przechodzi całkowicie na prowincję, która jest większa niż miasta, bardziej socjalnie potrzebująca i słabiej rozumiejąca demokrację liberalną. (…)

P.S.: Od 2005 r. Kaczyński świadomie zaciera inteligenckie pochodzenie, tak się zachowuje, że większość wyborców PiS byłaby w stanie założyć się, że prezes PiS pochodzi z ludu. Powiada, że wszyscy pochodzimy ze wsi w pierwszym, drugim, trzecim czy czwartym pokoleniu. (…)

S.S.: Cechą charakterystyczną starego populizmu, w pewnym sensie zdrowego nawet, bo wypływającego z ludzkich problemów, było to, że reprezentanci elit rzadko byli liderami. A nowy populizm to kreacja ludzi z establishmentu, wzmacniana nowoczesnymi metodami, za pomocą nowych technologii jak w Stanach czy badaniami socjologicznymi w Polsce, przejętymi mediami. Żeby nawigować elektoratem, rzucać mu przynętę, wywoływać emocje, co wzmacnia identyfikację z liderem. (…)

P.S.: Populiści używają bałamutnego języka świadomie. Do tej pory mieliśmy rządy, partie, które próbowały uszczęśliwić lud na siłę. Tak robiła Platforma z reformą sześciolatków czy wieku emerytalnego. Były korzystne dla społeczeństwa, ale ludzie byli przeciwko. PO robiła je dla ludzi, ale nie z ludźmi. To jest ta pułapka polskiej inteligencji, że robi coś dla ludu, ale nigdy z ludem. W to miejsce przychodzi PiS, który unieszczęśliwia ludzi z ich aprobatą. Likwiduje gimnazja, cofa reformę 6-laktów, co uderza w interes nieuprzywilejowanych, ale jest zgodny z ich oczekiwaniami.

Cała rozmowa dostępna jest na stronie "Gazety Wyborczej".