Nadal, tyle lat po wojnie, potrafimy w Polsce zasznurować sobie usta i powtarzać: nie zajmujemy się nimi, bo to byli Niemcy, bo było ich stosunkowo niewielu, i byli to przestępcy seksualni. Pierwszy argument jest rasistowski, drugi kompletnie niehistoryczny, kolejny piekielnie brutalny - mówi Joanna Ostrowska, autorka książki "Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej", w rozmowie z Emilią Padoł dla "Newsweeka".

E.P.: Czego ci najbardziej brakuje w archiwach obozowych? Zdjęć twoich bohaterów?

J.O.: Nie, najbardziej brakuje mi ich głosu, nawet z lat 50. i 60., kiedy i tak nie mogliby o wszystkim powiedzieć. Z drugiej strony w książce zastanawiam się nad ich milczeniem. I widzisz, z automatu odpowiadam ci, że brakuje mi ich głosów, a równocześnie wewnętrznie burzę się: dlaczego wymagam, żeby opowiadali, skoro sytuacja powojenna była tak trudna? Dlaczego chcę zmuszać kogoś do powrotu do tego koszmaru?

E.P.: Rozumiem to splątanie — ale przecież chcesz opowiedzieć jak najpełniej ich historie, potrzeba głosu jest oczywistą.

J.O.:Pewnie byłoby mi łatwiej. Zrozumiałam niedawno, że we wszystkich książkach i badaniach bardziej niż ludźmi, o których piszę, zajmuję się światem, który ich otaczał i warunkami, w których musieli egzystować. Sytuacjami, w które zostali wrzuceni. Wszystkie materiały, na których się opieram, to zawsze czyjeś filtry nałożone na ich życie, postępowanie, tożsamość, orientację, nawet narodowość.

I wiem, że historie „Onych” na pierwszy rzut oka wydają się pozbawione efektownych zwrotów akcji.

E.P.: To chyba zależy, jak się je czyta, dla mnie one jednak były intensywne. Wiele z nich ma ogromny ciężar emocjonalny, uczuciowy, przemocowy, odsłaniają się jako maksymalnie skomplikowanie. Niełatwo było je dźwigać?

J.O.: To oczywiście jedno z najtrudniejszych pytań, jakie możesz mi zadać. Bo od początku pracy mam w głowie blokadę. Nie lubię o tym mówić.

W 2020 roku praca nad książką była trudna z wielu powodów, także politycznych. Nie mieszkam w Polsce od dwóch lat. Mam wrażenie, że nie napisałabym „Onych”, gdybym nie wyjechała. Nawet będąc kilka tysięcy kilometrów stąd, sytuacja, w której rano wstajesz i czytasz wiadomości, a później siadasz do akt i widzisz zbliżony język, podobne hasła, jest bolesna. Szczególnie lato 2020 roku było przygnębiające. (...)

Cały wywiad do przeczytania na stronie "Newsweeka".

Książka do kupienia na stronie Wydawnictwa KP.