Warszawa cierpi na autoholizm. Ale z miasta może zniknąć 80 proc. samochodów. Jak to możliwe?

Mniejsza liczba aut to lepsze powietrze, mniejszy smog, a w konsekwencji zdrowsi ludzie. To także realne oszczędności - mówi Marta Żakowska, autorka książki "Autoholizm", w rozmowie z Arkadiuszem Gruszczyńskim dla "Gazety Wyborczej".
Mówisz o rodzinach, w których auto jest koniecznością. Rozumiem te osoby i wiem, jak trudne byłoby ich życie bez samochodu – mówi Żakowska. Ale od razu dodaje, że to wina samorządów, którzy nie rozwiązują problemów mieszkańców. – Skoro nie ma gęstej siatki komunikacji zbiorowej ani asystentów osób z niepełnosprawnościami, to należy albo zmienić władzę, oddając głosy na polityków, którzy widzę skalę problemu wykluczenia komunikacyjnego, albo zaangażować się w sprawy lokalne i walczyć o zmiany – przekonuje Żakowska. (...)
Zaniedbania związane z komunikacją zbiorową są ściśle związane z wiarą, że prywatne samochody rozwiążą absolutnie wszystkie problemy, przekonuje w książce Żakowska. Zwraca uwagę, że do 2004 roku liczba aut w Polsce była stosunkowo niewielka. Dopiero wejście do Unii Europejskiej radykalnie zmieniło sytuację. Polacy zaczęli sprowadzać samochody z Zachodu, niemieckie diesle trują nas do dzisiaj. Poza tym wyobrażenie o Zachodzie wiązało się z konkretną wizją nowoczesności. Było w niej miejsce na własne mieszkanie i samochód. Nikt nam wtedy nie powiedział, że społeczeństwa Zachodu pomału odchodzą od takiego modelu życia. I zamiast samochodu coraz częściej miasta wybierają tramwaje lub rowery. (...)
Odstawienie auta sprawia, że więcej chodzimy, nasze ciała są sprawniejsze, mamy też szansę spalić trochę kalorii. Zupełnie inaczej wyglądają też relacje społeczne. Z przystanku tramwajowego do domu można zajrzeć do osiedlowego sklepu czy biblioteki, chwilę porozmawiać, spotkać sąsiadów, dowiedzieć się o jakimś istotnym lokalnym wydarzeniu. Jadąc samochodem, nie ma się na to szansy. (...)
Trzeba było na początku kadencji [Rafała Trzaskowskiego] wprowadzić od razu na terenie całej Warszawy spójną sieć buspasów z szybkimi autobusami. Krytycy krzyczeliby przez dwa miesiące, tak jak było w przypadku Puławskiej, i dzisiaj mielibyśmy ten problem rozwiązany – przekonuje Żakowska.
Cała rozmowa dostępna jest na stronie "Gazety Wyborczej".