Upadek mitu rosyjskiej armii

Przed wojną nie tylko rosyjska propaganda, lecz także rosyjska armia uchodziła za niezwykle sprawną i groźną. Ukraińcom udało się zniszczyć reputację armii Rosji na całym świecie. To dla Moskwy może ukazać się w dłuższej perspektywie największą porażką - mówi Peter Pomerantsev, autor książki "To nie jest propaganda", w rozmowie z Tomaszem Walczakiem dla "Super Expressu" (165/2022).
Słabość rosyjskiej armii to wręcz sabotowanie całej rosyjskiej propagandy. Jeśli jesteś afrykańskim czy bliskowschodnim satrapą, mogłeś liczyć, że potęga militarna Rosji pozwoli ci grać przeciwko Zachodowi. Dziś ci watażkowie pewnie kilka razy zastanowią się, czy mogą na putinowską Rosję liczyć. Dlatego uważam, że to może być dużo ważniejsze niż wszystko inne. W wielkiej grze, w którą gra Kreml, liczą się nawet nie zwycięstwa militarne, ale to, czy potrafisz wykreować rzeczywistość. W tej kwestii Rosja poniosła porażkę. (...)
Uważam, że nie powinniśmy poprzestać wyłącznie na blokadzie rosyjskich mediów państwowych. Powinniśmy zbadać ich udział w zbrodniach wojennych, których Rosja dokonuje w Ukrainie. Przyglądając się bowiem ich aktywności na okupowanych terenach, widać, że nie mówimy tu o żadnych mediach, ale militarnym narzędziu, które uczestniczy w dokonywaniu zbrodni wojennych. (...)
Propaganda pozwala ci robić to, co zawsze chciałeś robić. Pozwala mordować i gwałcić tym, którzy zawsze chcieli to robić. Propaganda - w tym wypadku rosyjska - spuściła ludzi ze smyczy, ale też nie wymyśliła prochu. Barbarzyństwo jest stałą logiką rosyjskiej wojny. Zawsze chcą złamać przeciwnika nie tylko fizycznie, lecz także psychicznie. (...)
Cała rozmowa do przeczytania w "Super Expressie" (165/2022).
Książka dostępna w sklepie Wydawnictwa KP.